Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2016, 14:29   #2
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
- Clementino Aimée, wstawaj natychmiast!
- Mmmgmm …ęć minuf…
- Nie pięć minut, pięć minut było 10 minut temu. Znowu się spóźnisz na zajęcia…
- gderała wysoka, szczupła szatynka, jednocześnie szybkim ruchem ręki zrywając okrycie ze skulonej pod nim dziewczyny.
- Mamooooooo! - towarzyszył temu oburzony krzyk nastolatki.
- Wstawaj!
Starsza kobieta odeszła mamrocząc pod nosem:
- Codziennie to samo… ile można, doprawdy.
Z łóżka zwisły najpierw bose stopy. Następnie zwisła reszta Clementiny, niechętnie otwierającej oczy i z rozdzierającym westchnieniem witającej poranek.
- Już rano? Dopiero zasnęłam…
Nie dokończyła, bo oberwała poduszką z naprzeciwległego łóżka:
- A niektórzy dopiero się położyli. Spływaj na zajęcia i niech w końcu będzie mi dane usnąć. – zamarudził zagrzebany w pościeli Ian.
- Och, jej biedusiu! – Clementina udała zaniepokojenie stanem braciszka – Nie daję ci spać? – podeszła by pogłaskać młodego mężczyznę pieszczotliwie po głowie. Po czym z zaskoczenia wskoczyła mu na plecy przyduszając do łóżka ze śmiechem:
- Clem! Puszczaj bo jak matkę kocham… - rozeźlony i jednocześnie rozbawiony brat próbował ściągnąć nastolatkę z grzbietu.
- Mnie w to nie mieszać! - krzyknęła matka z kuchni.
- To za karę! – zaczęła przypuszczać atak łaskotek.
- Jaką karę?!
- Miałeś mi przynieść nowe zawleczki. I co? I nic… i czekam tydzień już…
- oburzona Clementina z udawanym foszkiem nie dawała bratu spokoju.
- Przyniosłem! – Ian nie mógł powstrzymać śmiechu. Łaskotki były bronią ostateczną na młodego mechanika – Na stoleeeee leżąąąąą! – wyznaniu towarzyszył radosny rechot i wierzganie „przygwożdżonym” przez siostrę ciałem.
Clementina odskoczyła raptownie i z piskiem uciekła do łazienki po drodze sprawdzając czy brat mówił prawdę. Zauważyła też puste łózka ojca i starszego brata.
- Masz szczęście! Tym razem ci się upiekło!!!
Za nią poleciała kolejna poduszka – tej udało się jej uniknąć.


- Nie zajmuj się czatem i wiadomościami, zjedz śniadanie.
Matka chyba miała gorszy dzień w pracy...
Clementina posłusznie zdeaktywowała omniklucz, przyglądając się Patricii Aimée. Posłusznie zaczęła zajadać przygotowaną przez matkę owsiankę z odżywką proteinową.
- Coś się stało, mamo? – spytała cicho nie chcąc drażnić matki bardziej.
- Co? – Patricia wyglądała na rozkojarzoną – Nie… nie, nic się nie stało. Po prostu jestem zmęczona. Mieliśmy dzisiaj sporo przypadków na dyżurze.
- A jadłaś też?
- Tak, już jadłam
– matka w końcu zogniskowała spojrzenie na blondynce i uśmiechnęła się. Clementina znała ten uśmiech: zmęczony, nieco stroskany, ale raczej szczęśliwy. Wyglądało na to, że wszystko jest w porządku. Wstając od stołu z miseczką po śniadaniu, poczochrała matczyną czuprynę i cmoknęła w policzek.
- Ja lecę, ty się połóż. Jeśli dasz radę zasnąć przez to chrapanie. – dorzuciła teatralnym szeptem.
- Słyszałem to… - wymruczał zasypiający brat, a matka poklepała córkę po dłoni zmęczonym gestem.


Do Ella
Cytat:
„Hej! Lecę na zajęcia. Spotkamy się po?”
Od Ella
Cytat:
„Jasne, zajmę nasz stolik w kantynie.”

Organogenesis in deep time: A problem in genomics, development, and paleontology

The fossil record is a unique repository of information on major morphological transitions. Increasingly, developmental, embryological, and functional genomic approaches have also conspired to reveal evolutionary trajectory of phenotypic shifts. Here, we use the vertebrate appendage to demonstrate how these disciplines can mutually reinforce each other to facilitate the generation and testing of hypotheses of morphological evolution. We discuss classical theories on the origins of paired fins, recent data on regulatory modulations of fish fins and tetrapod limbs, and case studies exploring the mechanisms of digit loss in tetrapods. We envision an era of research in which the deep history of morphological evolution can be revealed by integrating fossils of transitional forms with direct experimentation in the laboratory via genome manipulation, thereby shedding light on the relationship between genes, developmental processes, and the evolving phenotype.

O ja cię kręcę… ile jeszcze do końca zajęć? Simon dzisiaj kompletnie przynudza... Ciekawe czy spotkam Elijah w kantynie dzisiaj? – myśli nastolatki błądziły po najważniejszym ostatnio temacie by zaraz przeskoczyć do równie ważnego – „Mam nadzieję, że nie będzie dzisiaj Dory… wolałabym zjeść coś normalnego na obiad….


- To wszystko na dzisiaj. Pamiętajcie jutro zajęcia praktyczne, zaczynamy w skrzydle labu.
Grupka dzieciaków szybko rozbiegła się, rzucając pożegnania przez ramię.
Wysoki i chudy wykładowca odgarnął siwe włosy za ucho.
- Clementina, zostań na chwilę.
- Ok.
– dziewczyna z piskiem obuwia wyhamowała przed wykładowcą. – Coś nie tak, Simon?
- To właśnie próbuję ustalić, moja droga.
- słowom towarzyszył wyrozumiały i ciepły uśmiech.
- Mmmm nie rozumiem? – Clem zmarszczyła brwi nieco skonfudowana.
- Od jakiegoś czasu jesteś rozkojarzona i nieobecna duchem na zajęciach… Czy dzieje się coś o czym powinienem wiedzieć?
Drobna, blond uczennica stojąca przed nim zarumieniła się po czubki dreadlocków. Wbiła spojrzenie szarych oczu w czubki butów. Nic nie odpowiedziała. No bo co miała powiedzieć? Że nie ma obecnie głowy do nauki? Że nie może się skoncentrować bo myśli na przemian o Elijah? Z przerwami na myśli o Joshu? Zamiast o układach trawiennych? To raczej nie wchodziło w rachubę. Zagubiona zagryzła dolną wargę.
Nauczyciel zmierzył ją zamyślonym spojrzeniem.
- Nie chcę by wysiłek jaki włożyłaś w naukę do tej pory zmarnował się. – zaczął taktownie – Proszę cię zatem o więcej uwagi i koncentracji podczas zajęć. Jeśli potrzebujesz czegokolwiek lub chciałabyś porozmawiać, jestem tutaj.
- Dobrze, Simon. Przepraszam. – zawstydzona nastolatka miała ochotę zapaść się pod ziemię. Obiecałaby siwowłosemu wykładowcy wszystko. Nooooooo…. prawie wszystko. – Postaram się. Mogę już iść?
- Tak, leć.
- Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia.



- Nie uwierzysz… - Clementina klapnęła ciężko obok przyjaciółki. – Simon mnie zatrzymał. Dopytywał się co się dzieje, bo jestem nieobecna na zajęciach.
- Jak to nieobecna?
- Noooo duchem…
- Hmmm…
- przyjaciółka wydęła usteczka.
- Co znaczy hmmm?
- No hmmm to hmmm… ja tam wiem, że nie jesteś nieobecna duchem tylko zajęta… planowaniem ślubu, wielkiego domu na farmie, gromadki dzieci i całego zwierzyńca z Elijah…
- Nieprawda!
– oburzenie było zbyt wyolbrzymione. Ella się nie nabrała.
- No doooobra… to z Joshem. – dokuczyła ponownie.
- Z Joshem to chyba ty… kto ostatnio marudził, że „Josh na mnie popatrzył!”?
- No bo spojrzał. I nawet uśmiechnął.
– ciągnęła Ella niezrażona kpinami przyjaciółki - Czytałam artykuł, że żeby pokazać zainteresowanie komuś, musisz podtrzymać kontakt wzrokowy przez 20 sekund.
- I co? Będziesz teraz wgapiać się w oczy Josha i odliczać do dwudziestu?
– zakpiła blondynka upychając długie dready w jeden kok.
- Przynajmniej sprawdzę, czy działa – brunetka pokazała jej język.
- No chyba pokażesz mu, że jesteś szurnięta… - zacmokała Clementina. – Nie wiesz, czy dzisiaj na dyżurze jest Dora?
- Nie, popołudnie ma Karl.
– przyjaciółka uśmiechnęła się domyślnie.
- Ufff…. – Clem oklapła z ulgą - Chodź po coś do jedzenia. Jak z jutrem?
- Powinnam dać radę. Mama będzie na zmianie akurat.
– oczy brunetki rozbłysły. Szepcząc cichutko między sobą i planując wymknięcie się na „koncert” Josha następnego dnia, stanęły w kolejce po jedzenie.


- Hej, Clemmłody chłopak podszedł cicho do zaczytanej dziewczyny, bawiącej się metalowymi ozdobami zaczepionymi na jednym z dreadów. Nastolatka korzystała z tych rzadkich chwil, gdy wokół nie było zbyt wielu osób kręcących się w niewielkiej bibliotece. Wyrwana z zadumy, drgnęła zaskoczona.
- Elijah! – na twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Blondynka jednocześnie skuliła się, bojąc się ochrzanu o nieposzanowanie ciszy w tym miejscu. – Siadaj – dodała już szeptem i poruszyła się, poprawiając pozycję. Usiadła nieco bardziej wyprostowana. – Po zajęciach już?
- Już jakiś czas.
– skinął głową siadając obok. Blisko. Boki ich ciał ocierały się leciutko przy każdym poruszeniu - Szukałem Cię… - dorzucił pochylając się konspiracyjnie.
- No i znalazłeś… – wymruczała Clementina, nagle nieco się rumieniąc. Pochyliła się nadstawiając lekko twarz do pocałunków.
- Mhm… - blondyn musnął lekko wargami jej usta i przesunął czubkami palców po gładkim policzku dziewczyny obejmując ją ramieniem. Przez dłuższą chwilę nic nie mówili, zajmując się czymś innym niż rozmową. Lektura nagle stała się zupełnie nieważna. Ważny stał się za to Elijah.
- Kehem! – rozległo się nietaktownie nad ich głowami. Oboje podskoczyli, wyrwani nieco ze swojego małego, prywatnego światka, spoglądając równocześnie do góry.
- Wiadomo, gdzie was znaleźć! Dwójka pervów… – zakpiła stojąca koło Elli Ingrid.
- To takie cliche, obcałowywać się w publicznej bibliotece – Ella pokiwała głową z przekonaniem, wydymając usteczka.
- Odezwały się ekspertki – burknęła nieco nadęta Clementina, odsuwając się ciut od chłopaka.
- Cześć, dziewczyny. – młody żołnierz podniósł się z ziemi, wyciągając dłoń do Clem.
- Cześć, Elijah! – odpowiedziały chórkiem, słodkimi głosikami.
- Co chciałyście? – Clem podciągnęła się do góry i wtuliła w młodzika.
- Idziemy do klubu, idziecie z nami?
Parka spojrzała na siebie:
- Możemy – Clementina wzruszyła ramionami spoglądając pytająco na Elijah. – Znowu was ogram w rzutki. – spojrzała z wyzwaniem na przyjaciółki. Jej czupurna postawa jednak została zasabotażowana przez chłopaka, który zagarnął ją ramieniem do siebie. Z wersji bojowej Clementiny zrobiła się nagle wersja maślana. Nie umknęło to uwadze dwóch dziewczyn.
- Jeszcze chwila i powstanie z was symbiot… - zażartowała Ella gdy cała czwórka kroczyła do klubu na rytualnego „drinka”…

Nastolatka przestała zwracać uwagę na trash talk przyjaciółek, zatopiona w uścisku Elijah. Pierwszy raz szli objęci „oficjalnie” i to wydarzenie zajmowało większość jej myśli. Co chwilę spoglądała do góry na twarz chłopaka. Wyglądał na zadowolonego. Czy ona też tak wyglądała?
Objęła go mocniej w pasie czując się w siódmym niebie… gdzieś przez myśl przewinął się Josh, ale przestała zwracać na to uwagę.


Radosny pobyt w klubie przerwało przychodzące połączenie:
- Clementina, już po 22:00. Czemu nie ma Cię jeszcze w kwaterze? – słowom towarzyszył surowy wyraz twarzy ojca.
- Oj! Już lecę… zagapiłam się… - dziewczyna brzmiała na nieco spanikowaną. Zupełnie straciła poczucie czasu.
- Masz 10 minut… - ojciec rozłączył się.
- Muszę spadać! – nie czekając na odpowiedź reszty, zebrała się błyskawicznie.
- Odprowadzę cię – rzucił Elijah.
Po krótkim pożegnaniu z przyjaciółkami, Clem pociągnęła chłopaka sobie znanymi drogami na skróty. Nie chciała spóźnić się bardziej niż już to zrobiła, bo gmeraniu rodziców nie byłoby końca. A jej zależało na tym, by jednak móc spędzać wieczory z Elijah bez nadzoru i większych limitów. Zależało jej też na opinii ojca, nie chciała go zawieść…
Wyrobili się w 8 minut. Akurat w sam raz by jeszcze wymienić krótkie ostatnie pocałunki i pożegnać się mniej oficjalnie zanim…
- Clementina! – drzwi kwatery otworzył ojciec.
Dziewczyna raptownie oderwała się od młodego żołnierza:
- Jestem, tato, właśnie się żegnamy.
- Dobry wieczór, panu.
– Elijah stwierdził służbistym tonem – Przepraszamy za spóźnienie. Więcej się to nie powtórzy.
- Wiem.
– ojciec stanowczo zagarnął do kwatery Clem idącą tyłem – Dobranoc.
Zanim drzwi się zamknęły młodzi wymienili jeszcze porozumiewawcze uśmiechy…
 

Ostatnio edytowane przez corax : 11-04-2016 o 15:45.
corax jest offline