Załoga Fenixa, po uporaniu się z zabezpieczeniami drzwi, wróciła na chwilę na pokład własnego statku, w celu dozbrojenia się. Sytuacja panującą na stacji wyglądała coraz bardziej podejrzanie, a w obecnej chwili jeszcze nie wiedzieli, w jaki to syf się właśnie pakują. Ale nie wyprzedzajmy faktów...
-
Uchu, plan stacji? - Zagadnęła inżyniera Leena, gdy wszyscy zebrali się ponownie w tym samym miejscu, dziarsko machając lufami.
Futrzasty humanoid chwilę pogrzebał w konsoli obok drzwi, mrucząc przy tym pod nosem -
12 poziomów... wiele labolatoriów... jesteśmy mniej więcej pośrodku...
Kapitan zerknęła na mały ekran, przy którym majstrował inżynier.
-
Centrum dowodzenia i mesa brzmią najlepiej - Powiedziała -
Największe szanse, żeby kogoś spotkać, czy dowiedzieć się co sensownego. Zgadzacie się?... to Night i Becka ze mną do mesy, reszta do centrum, będziemy w kontakcie, uważajcie na siebie.
Ruszyli więc korytarzem, rozdzielając się po chwili na pierwszym skrzyżowaniu...
Dave, Uchu, XiuXiu
Stacja wyglądała na opuszczoną, i względnie cichą. Czasem coś elektronicznie zabzyczało, coś zapikało, oprócz tego jednak pustka. Świecące w milczeniu, sygnały alarmowe. Pustka i... ślady walk. Dziury po blasterach, uszkodzone drzwi, i krew. Dosyć dużo krwi.
Minęli po drodze kilka laboratoriów z dużymi oknami, przez które można było zajrzeć do środka. W pomieszczeniach nie było nikogo z załogi stacji, a w niektórych panował spory bajzel, znajdujący się tam sprzęt był poprzewracany, czy i częściowo zniszczony. Jedna z szyb była wybita, inne drzwi otwarte na oścież... kusiło, by wejść do środka, zwinąć co interesującego. Może jakiś fajny gadżecik elektroniczny, czy i jakieś leki by się znalazły.
Zrobić mały skok w bok, ledwie na minutkę?
Zanim jednak myśli przeszły w czyny, w końcu kogoś zauważyli na skrzyżowaniu korytarzy przed sobą. Kobieta, siedząca na podłodze do nich tyłem. Zdawała się cicho szlochać, chyba ranna... podchodząc nieco bliżej, z zachowaniem szczególnej ostrożności i lufami skierowanymi w jej osóbkę, usłyszeli nagle dziwne chrupnięcie i mlask. Nieznajoma nie płakała. Ona...
Odwróciła się nagle w ich stronę.
Cała we krwi, z szaleństwem w oczach, i czyjąś ręką, którą właśnie obgryzała! Na ich widok dziko zaryczała.
Becka, Nightfall, Leena
Puste korytarze, cisza. Krok za krokiem, w dziwnie opuszczonej stacji rządowej. Brak kogokolwiek z załogi, nikogo, kto by ich powitał, wyprosił, czy i dał zapłatę za wykonane zdanie. Wszystko cholernie, cholernie podejrzane.
Muzyka.
Usłyszeli ją już z daleka, a zdawało się, iż dobiegała właśnie z miejsca, do którego się wybierali.
W mesie panował podobny bałagan, co w reszcie stacji. Poprzewracane krzesła i stoły, niedokończone posiłki, zniszczone schody... świadczące o mających tu miejsce walkach? I krew. Krew na podłodze, w wielu miejscach, niewielkie kałuże, odrobina krwi na ścianie, i ten zapach. Specyficzny zapach, zapach śmierci.
Nigdzie jednak ani jednego ciała.
Źródłem muzyki, rozbrzmiewającej w opustoszałej mesie, był czyiś mały, osobisty komputer, leżący na jednym ze stołów. Wciąż najnormalniej w świecie działał, wprowadzając jeszcze większy nastrój grozy...
-
Halo, jest tu kto? - Szepnęła nieco głośniej Leena. Sama nie wiedziała, po co to zrobiła, podobnie jak fakt wyłączenia grającego gadżetu.
Zapanowała grobowa cisza.
I wtedy rozległy się gdzieś w oddali strzały.
Po chwili zaś oszalały ich Unicomy, druga grupka zaczęła bowiem chaotycznie meldować o tym co zaszło, i odpowiadać na pytania...
-
Przymknijcie się - Warknął nagle całkiem serio Nightfall. Leena i Becka spojrzały na niego wyjątkowo sceptycznie, mężczyzna jednak zamiast wdawać się w jakąś dyskusję, wskazał na kolejne, oddalone drzwi messy, prowadzące w nieznane im jeszcze obszary. Zza owych drzwi dochodziły dziwaczne odgłosy licznego mruczenia, połączone z dźwiękami licznych kroków.
Po chwili owe drzwi się otwarły.
Do messy wczłapało 6 załogantów stacji, po części ranni, zakrwawieni, jednemu brakowało nawet ręki. Dziwnie powarkiwali, mruczeli, poruszając się dosyć sztywnie. Wyglądali jak w jakimś transie, albo... martwi?? Na widok Becky, Leeny i Nightfalla ryknęli dziko, po czym przyspieszyli chwiejnym krokiem, unosząc ręce w ich kierunku.
.