Sherry nie spojrzał nawet na, który gadał jak by go za mocno przeciągnęli. Nie przerywał nasłuchu wzdłuż ścian.
- Zawisną tacy jak ty. Co sprawią kłopoty później. - Działać wtedy, kiedy się nie spodziewają, a nie spodziewają się czegoś głupiego. Myślą właśnie jak ty, jak pieprzeni tchórze. Dlatego ściągają tutaj narybek po jednym. - obszarpanego umundurowanego zdawało się nie interesowała za bardzo reszta "ofiar", rzeczowo mówił po prostu co myślał.
- He. Po drugiej stronie chyba jest taka sama komora jak tu. - oderwał się wreszcie od ściany. Wreszcie podszedł do gościa, który wciąż zdychał od kaca.
- Nici z wody i nici z wieszania, kolego. Ale masz kocyk jak by cię miało zacząć ziębić delirium... po tej aligatorówce. - obszarpany mundurowiec wykazał się słuchem i słabą znajomością lokalnych alkoholów i bóg wie czego jeszcze, siadając obok po nakryciu nieznajomego noszoną szmatą.
__________________ Nikt nie traktuje mnie poważnie! |