Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2016, 21:26   #1
Nasty
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
[Storytelling] Dziesiąta Plaga - SESJA PRZERWANA

---


16.04.2016r New York


Miasto walczy z epidemią już, ponad rok. Utworzono wiele stref szpitalnych. Większość samoistnie stworzonych przez cywilów. Bez jakiegokolwiek wsparcia wojsk czy, służb ochronnych. Stworzono też strefy bezpieczne które, były zabezpieczane podstrefami selekcji. Nazwano je tamami. Tamy miały za zadanie określić czy, dane partie nadają się, by przenieś je do głównej izolacji i wywóz na tereny zaludnione zdrowymi osobnikami. Nazwano takie tereny Arkami. Znajdowały się na ziemi niegdyś niezaludnionej lub małej ilości ludzi.

By zapobiec przeoczeniom lub, złą oceną stanu zdrowia osobników, dzielono je na grupy 100 osobowe i wywożone były, tylko i wyłącznie za pomocą okrętów wojennych. Czas przebywania na okręcie pozwalał na ewentualne rozwinięcie się choroby u osobników źle zdiagnozowanych. Gdyby doszło do zarażenia na pokładzie takiego okrętu, transport był natychmiast likwidowany, włącznie z okrętem i załogą.

Cywile-by nie doszło do samowolnego opuszczania terenów objętych ewakuacją, jak i nietworzenie niebezpiecznych zgromadzeń przed punktami kontrolnymi i tym zapobieganiu ewentualnym zamieszkom, mieli zakaz zbliżania się do bram, jak i ogrodzeń bezpiecznych stref oraz, tworzenie nielegalnych zgromadzeń.

Nakazywało się nieopuszczanie domów, mieszkań. Jedzenie i woda była rozwożona przez zespoły kontrolne. Osobniki które, nie odbierały zapasów od tych zespołów czy, brak ich w domach, zostawały uznane za zagrożenie oraz, osobnika zarażonego. Zostawały wykreślone z listy ewakuacji w trybie natychmiastowym oraz, uznane za zagrożenie. Zostawał wydawany nakaz odstrzału.

Niektórzy musieli tak czekać ponad parę miesięcy czy rok i samemu chronić się, przed zarażeniem. Zanim dostali przydział do ewakuacji. Jeszcze inni czekają nadal.

Dużo stref zdążyło paść ofiarą epidemii i zostały wyzerowane. Takie strefy zostawały zlikwidowane włącznie z budynkami. A strefa zakazana, jak i pobliskie budynki w promieniu strefy wyjęte z ewakuacji.

Dużo ludzi próbowało wydostać się z miasta i przedostać do innego, szukając tam wsparcia. Tworzyli tak zwane ruchy oporu przed ludobójstwem ludzi chorych. Zrzeszeni atakowali strefy, punkty kontrolne czy zespoły kontrolne.

Stworzono też instytuty walki z wirusem. Utworzono je w tajemnicy przed ludnością, gdyż, laboratoria te testowały szczepionki, jak i badały ludzi nie tylko chorych, ale i zdrowych. Zarażając ich w różnych warunkach.

W New York City działało z początku ponad 20 oficjalnych stref szpitalnych i 30 stref szpitalnych niezabezpieczonych. Stref kontrolnych było pięć. Na dzisiaj zostały się, trzy strefy kontrolne. W tym posiadające trzy tamy. Największą i najlepiej chronioną była strefa City Island. Pierwsze dwie wyspy były, tamami a Hard Island była, tak zwaną bezpieczną strefą i wejściem na prom Arka. Był tam załadunek na okręty i rejsy na Arkę.


Eric Stanley.


201 Seminary Ave
Yonkers, NY 10704, Stany Zjednoczone



Z noża kapała krew. Krople spadały na kuchenne płytki podłogowe w kolorze kremowym i łączyły się ze strugą czerwonego strumyczka a, dalej tworzyły już, kałuże. W drugiej ręce trzymałeś bluzkę którą, dociskałeś kurczowo do ust i nosa. Ciężko oddychając i trzęsąc się, stałeś jak wryty. Ciało denata leżało w chaotycznym układzie a, wyraz twarzy nie jednoznacznie ukazywał zamiar, z jakim przybył do twego domu.

Rok wcześniej.


- Witamy w McDonald! Co podać ? – Kolejny dzień entuzjazmu przebijał się w tych zdaniach. Miał to być dzień jak co dzień.
Przerwał go jednak facet 176 wzrostu. Normalnie ubrany w marynarkę spodnie na kant z walizką w ręku.

- Dawaj tego hamburger dziwko. No dawaj. – facet przytrzymując Kristin za bluzkę, zaczął okładać ją swoją walizką, po twarzy. Uderzał tak mocno, dopóty, dopóki ona nie opadła z sił i zemdlała. Zanim obezwładnił go ochroniarz który, z ledwością wygrzebał się, z zaplecza, agresywny facet zdążył rzucić się, jeszcze na chłopaka, stojącego za nim w kolejce.

Po kilku minutach wpadła policja ubrana w maski przeciwgazowe i dość nietypowe stroje i zabrali faceta. Mc został zamknięty w ten dzień. A wszystkich w pomieszczeniu spisywali i nakłuwali igłą, pobierając krew. Po paru godzinach puścili do domów, zakazując wyjazdu z miasta.

Trzy godziny przed zdarzeniem w domu.

- BIP…! BIP…! BIP…!- sygnał budzika jak co dzień o 5:30. Sens wstawania byłby, gdybyś chodził do pracy a, świat wyglądałby normalnie. Codziennie to samo. Wśród ścian twojego mieszkania nie można było się, nie nudzić. Po godzinie 11:00 podjeżdżała kolumna ciężarówek dostawczych które, rozdawały jedzenie.

Nigdy nie widać było twarzy ludzi którym, zawdzięczałeś jedzenie. Nawet próbując być miłym, nie zmieniało surowego, oschłego podejścia ludzi w kombinezonach i maskach na twarzy. Po prostu dali co mieli dać i odjeżdżaliby, zatrzymać się sto metrów dalej.

Po południu ktoś zapukał do drzwi. Przez okno widać było sylwetkę mężczyzny który, wydawał się znajomy…

James SIlver


Ridge High school, New York




Mijając drzwi do wejścia na pierwsze piętro, widziałeś porozrzucane ciała po całym holu. Były to ciała różnych ludzi. Część leżała po ranach postrzałowych, część zmasakrowanych jakby wpadły w maszyny do gniecenia czy, rozrywania mięsa. Gdzieniegdzie papki, pozostałości po ludzkich częściach ciała.
Rozkład przez wysoką temperaturę powodował niewyobrażalny smród. Nawet przez maskę czuć było trupem. A może to tylko widok dawał takie uczucie. Widząc czasem coś, wydaje się nam, że to czujemy.

[/IMG]

Szkoła posiadała cztery piętra, parter, piwnicę. Dach był wielu poziomowy i czasem spadzisty. Cywile biegli tuż za tobą. Było ich sześciu. Dwóch z twojej grupy szło przodem, jeden tuż obok ciebie a, czterech z tyłu. Poruszali się, wyuczonymi manewrami sprawdzając po kolei pomieszczenia i korytarze.

Na drugim piętrze zdjęty został napastnik który, biegł wprost na was. Na klatce schodowej słychać było innych ludzi którzy, biegli na dół. Krzyczeli coś pod nosem. Drżenie poręczy ukazywały pośpiech, z jakim poruszali się cywile.

Drzwi na klatkę schodową były, metalowe zamykały się od strony piętra. Korytarz klatki schodowej był, szeroki na 2 metry. Piętro drugie składało się, z głównego korytarza o długości pięćdziesięciu metrów. Klasy były, równolegle rozplanowane i tak w ten sposób drzwi były, na wprost siebie po obu stronach korytarza. Łącznie klas było dziesięć a na końcu była aula. Wejście było dwu skrzydłowe. Łączność z bazą utrzymywał John. Był to radiotelegrafista. Samy trzymał kurczowo broń i badał kolejną salę. Ted i Nelson obstawiali klatkę schodową. Greg i Katy tworzyli straż przednią.

Judy Wolfen

Osiedle domków było, zadbane jak na te czasy. Humvee zatrzymało się, z piskiem opon. Twoja grupa zaraz wybiegła z nich i rozproszyła się, po okolicy. Nie oddalając się od pojazdów.
Następnie z transporterów wyszło kilku ludzi w pomarańczowych kombinezonach.

Szli konkretnie do jednego z domów na wprost od pozycji pojazdów. Po dziesięciu minutach wyszli, niosąc dwa czarne worki, na zwłoki. Jak tylko weszli do pojazdów, wsuwając ciała przez tylny właz, usłyszałaś.

- odwrót, zabezpieczać tyły! – i twoja grupa zaczęła zwijać się z powrotem do pojazdu. Nie zdążyłaś się wycofać gdy, wybuch ogłuszył cię na chwilę.

Wyrwane odłamki ziemi osypały maskę a, odrzut ogłuszył. Hałas strzelaniny powoli wydobywał się, z podwodnego przytłumienia i stawał się wyraźniejszy i bardziej ostry. Transportery ruszyły, nie czekając na waszą obstawę. Jeden z trzech pojazdów uderzył w budynek. Widać było dym który, rozprzestrzeniał się nad nim.

Ktoś krzyczał, inni strzelali. Dwa pojazdy transportowe znikły z pola widzenia. Udało się im, wywieź poprzednie ciała, z pobliskich domów.

- Rozdzielamy się ! – głos w słuchawce wyraźnie rozkazał, a potem ucichł...

----
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 20-04-2016 o 22:21.
Nasty jest offline