Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2016, 20:54   #87
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ruszyli… po mieście.
Bo przed powrotem do posiadłości Wesalt miała jeszcze jedno spotkanie. Miała też Ortusa, na skraju wytrzymałości i cierpliwości. Nic więc dziwnego, że w końcu jej kochany małżonek nagle wyszedł z inicjatywą, wyraźną i stanowczą.
Jedną dłonią rozpinając swe odzienie, druga pochwycił za dłoń Wesalt i poprowadził w dół by chociaż palcami przyniosła mu ulgę. Zbyt długo cierpiał, zbyt długo wystawiała go na próbę, by teraz jakieś jej słowa przekonały ją do dalszej cierpliwości. Widziała to w jego spojrzeniu i zaciętej minie. Tym razem Kathil wiedziała, że nie może dalej przeciągać struny. Ortus był twardy w swym postanowieniu… i w kluczowych obszarach też.
Z drugiej strony nie mogła jednak za bardzo ubrudzić sobie stroju, jeszcze nie.
Miała wszak spotkanie z przy fontannie.


Fontanna Daru Istishii, była miejscem schadzek dla kochanków z różnych sfer, choć na szczęście głównie mieszczan. Jednakże jej cel wyróżniał się nie tylko szlachetnym pochodzeniem i widocznym bogactwem. Miał minę ostatniej pierdoły co psuło nieco jego ostre, acz miłe dla oka rysy twarzy. Ów jej klient był ubrany bogato zdobione fioletowe szaty, miał sygnet na palcu, długie czarne włosy i niewątpliwie był owym przyjacielem hrabiego Morethain, bo na zakochanego to nie wyglądał.
I miał poważne problemy, lecz to była kwestia którą bardka miała się zająć w przyszłości, w tej chwili czekał ją spóźniony powrót do domu i dość gorąca noc.

Po którym nadszedł poranek, a wraz z nim list od kochanej Achminy. Przyniosła go Saskia do buduaru Kathil wraz nożem do otwierania listu. Widać półelfka już wydobrzała. Co widać było po jej postawie i wesołym uśmieszku.
Jeden ruch ostrza i pieczęć została rozcięta, a Kathil mogła się zapoznać z zawartością tekstu napisaną pięknym charakterem pisma. Ów list okazał się zresztą zaproszeniem na małe przyjęcie zorganizowane przez Achminę. Wspomniała w nim, że z chęcią przy tej okazji omówi sprawę wsparcia swej drogiej przyjaciółki swą wierną służką. Oczywiście dopiero wtedy, gdy dowie się po co i dlaczego. Oczywistym było że taka wścibska kobieta jak Timbra, będzie chciała wszystko wywiedzieć. A i w tekście była subtelna sugestia, by Wesalt zabrała ze sobą tego miłego młodzieńca Yorrdacha. Tylko czy on da się znów jej rzucić na pożarcie?
Od Viralae Kathil nie spodziewała się otrzymać listu. Czarodziejka była wierna swej pani, mimo że jedynym powodem tej wierności, był sentyment związany z jej zmarłym mentorem, a mężem Achminy.
Saskia przyglądając się czytającej Kathil usiadła poufale na toaletce i założyła nogę na nogę mówiąc, gdy bardka skończyła czytać.- Czuję się już lepiej więc… przypomnę ci pani, o nocy którą wygrałam. Z uwagi na powrót twego męża i rozliczne obowiązki… tobie zostawiam przywile wybrania, która to będzie noc. Liczę jednak na twój honor i spełnienie obietnicy do końca roku.
Uśmiechała się złowieszczo i triumfalnie, niczym dzika kotka co budziło dreszczyk na plecach Kathi. Dreszczyk przerażenia i podniecenia zarazem.
- A teraz, wybacz… ale muszę przygotować twój piknik z mężem pani. I obawiam się, że już nie będę stróżować w nocy obok twego łoża. Po pierwsze masz męża, a po drugie… wujowie już nie żyją.- zsunęła się z sekretarzyka i ruszyła w kierunku drzwi, dodając zadziornym tonem.- To czekam na twoją decyzję moja pani.


Piknik w lesie… Romantyczny pomysł krył w sobie jednak ukryte żądełko. Niewątpliwie Ortus pamiętał jej wypowiedzi dotyczących jej własnych fantazji. Nie mogła mu mieć tego za złe… w końcu dbał o nią. I ciągle się starał. Było to miłe. A odpoczynek od intryg, wrogów i ciekawskich sąsiadek był miłą odmianą. Tym bardziej, że Kathil przeżywała coś miłego i nowego dla niej. Romantyczną randkę.
Życie Kathil nie obfitowało wszak w romanse. W różne miłosne figle i zabawy z pewnością, ale rzadko było to podszyte romansem. Częściej było wyrafinowanie, perfidia, biznes… przyjemności czysto fizyczne. Była kochana… o tak… była wielbiona i kochana. Potrafiła sprawić, by się w niej zakochali. Z Ortusem jednak tak nie było. Ich mała umowa zmieniła się w zadurzenie z jego strony. A z jej z strony umowa przeszła w sympatię, sympatia w zauroczenie… a to w zadurzenie. Kochać i być kochaną… było przyjemnie.


Tak więc przejażdżka do urokliwego lasu wraz z ukochanym mężczyzną na piknik brzmiało przyjemnie w jej uszach. Naiwnie romantycznie, acz… budziło w sercu Kathil ckliwe uczucia. Bądź co bądź nie miała nigdy okazji przeżywać takiego prostego naiwnego romansu bez żadnych ukrytych intencji, poza erotycznymi. Pożądliwy wzrok Ortusa jednak także był przyjemny. Czuła się pożądana, upragniona… czuła się wyjątkowa w jego oczach. I to było bardzo przyjemne.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline