Cichy gwizd rozległ się w kuchni Pawła Dębowskiego. Gwizd, którego nie można pomylić z innym dźwiękiem- tłumik. Dopiero po chwili dało się usłyszeć, jak upada krzesło razem z mężczyzną, a później na siłę tłumione krzyki ogarnęły cały dom. Paweł Dębkowski leżał na ziemi, usiłując zatamować krwawienie z kolana. Gruszczyński trafił idealnie z rzepkę. Zawsze trafia. - Racja, jesteś ogromnym skurwysynem. Ale ja też nim jestem. Przede wszystkim jednak, chyba ze względu na wiek, mogę być ciekawskim skurwielem. Mam tu jeszcze trochę kul, a Ty masz jeszcze trochę bolesnych miejsc. Może jednak masz mi do powiedzenia coś ciekawego? Czy jednak...- przyłożył broń do drugiego kolana- Będzie bolało jeszcze bardziej...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |