Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2016, 18:20   #11
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Gdy wszyscy wbiegli Doc zabrał się za zabezpieczanie drzwi którymi weszli, tak jak uczynił w przypadku poprzednich przyspawając je za pomocą palnika do framugi.

- Przyjemne miejsce. Nie wiem tylko czym można usprawiedliwić takie badania, skoro większość chorób z przeszłości opartych na wadliwych genach została już pokonana - Nightfall rozglądał się po pomieszczeniu, szukając czegoś interesującego, kontynuując dokumentowanie prowadzonych tu działań. - Tak, tak, broń biologiczna na próbujących najazdu obcych. Jakby odpowiednio duże pułapki na myszy nie wystarczyły…

- Też tego nie lubię - wzdrygnął się Uchu - To przerażające miejsce. Myślicie, że to tu powstały te potwory?

- Nee - odpowiedziała Becka, łapiąc oddech - To raczej wypadek, podczas kombinowaniu z jakimś wirusem, który zaraził prawie cały personel. No, chyba że masz na myśli te pokraki w słojach - rzekła wskazując nieznacznie na dziwne mutanty w pojemnikach w głębi labolatorium.
- W każdym bądź razie… fuuuuuj - Skomentowała zawartość pomieszczenia Leena - Dobra, to gdzie ten podglądacz? - Zaczęła się rozglądać za kamerami. “Gospodarz” jednak milczał, a kamer w tym laboratorium chyba nie było? Zaczęło jednak migać jakieś światełko, wraz z towarzyszącym jemu cichym buczeniem, na panelu przy drugich drzwiach, którymi chyba mieli wyjść.

Gdy wojowniczka złapała kilka głębszych wdechów i ochłonęła po niewygodnym biegu, nie zważając na to czy Doc skończył swoją pracę, czy nie. Wzięła i pchnęła dziadem na ścianę, mrucząc przekleństwa pod nosem.
- Hej... skarbie. Nie czas na figielki. Poczekaj aż będziemy sami.- odparł ze śmiechem Bullit maskując nieco ból po zderzeniu ze ścianą.
- Ruszy ktoś dupę, czy będziemy tak kurwa stać i się gapić na siebie? Laboratorium nie widzieliście czy jak? - Xiu, najwyraźniej wyczerpała dzienny limit przebywania w towarzystwie innych ludzi.

Becka stanęła przy drzwiach którymi weszli, upewniając się, że są porządnie zamknięte. Skoro udało im się uciec zombiakom i mogli się wreszcie zatrzymać, to głupio by było dać się teraz zaskoczyć.
Chis podszedł do migającego światełka. Okazało się ono komunikatorem. Nacisnął guziczek i zbliżył twarz do mikrofonu - Halo? Tutaj Uchu Chis z załogi Feniksa. Z kim mam przyjemność? - spytał.
- Eee… Jacketh. Jacketh Weeks, jesteście w laboratorium? - Odezwał się męski głos - Musicie wyjść drugimi drzwiami, potem w lewo i po kilku metrach w prawo, tam na was czekam.

Leena na takie informacje wzruszyła ramionami, nie ruszając się jeszcze z miejsca…

- Pani Kapitan, co robimy? - spytał Uchu - Chyba możemy ufać temu człowiekowi, prawda?
- Pójdę przodem - Night rozciągnął mięśnie karku. - Sprawdzę, czy nie chce nas w coś wciągnąć. Jak usłyszycie strzały, znaczy, że wszystko się spierdoliło. - Mężczyzna ruszył we wskazanym kierunku z załączonym trybem stealth, wyczulony na niebezpieczeństwo.
Becka stanęła przy tych drugich drzwiach z pistoletem w dłoni. Póki co została w laboratorium, ale odprowadziła go wzrokiem, gotowa zareagować w razie czego.

Za drzwiami było pusto. Korytarzem w lewo, i również żadnych niespodzianek, w kolejnym też spokojnie…
- Tu jestem! - Odezwał się ubrany w cięższy pancerz osobnik - Wchodźcie, zanim znowu nie zaczną się tu szwędać mutanty - Zniknął w drzwiach jakiegoś pomieszczenia.

Szczur podążył za mężczyzną - Panie Weeks, powie nam pan co tu się wydarzyło? To teraz najważniejsza kwestia… choć nie, powinniśmy się zastanowić jak stąd uciec. Niemniej jednak, wiedza o przyczynach tych zdarzeń byłaby ważna.

- Zaraz tam wielka wiedza… - strzelec przytulił się do framugi z bronią w pogotowiu i ogarnął pomieszczenie, zanim zdecydował się wejść do środka. - Panu Weeksowi upadła probówka i tyle.

Nie minęło pięć sekund, odkąd załoga Fenixa wpakowała się do pomieszczenia, gdy Jacketh po zlustrowaniu ich, odezwał się dosyć ostrzejszym tonem:
- Czy ktoś z was został ugryziony? - Typek w kozackim pancerzu, z kozackim karabinem(czy to był czasem karabin plazmowy z… wmontowanym wyrzutnikiem?) nie skierował broni w stronę przybyłych, jednak jego palec znajdował się blisko spustu…



- Ostatni raz przez Xiu, gdy pożyczyłem ciężarek bez pytania - Nightfall kierowany wyuczonym nawykiem przemieszczał się na skraj pola widzenia mężczyzny, by trudniej mu było obserwować ruchy drużyny. - Jakby jeszcze chuja dało się oderwać od podłogi. Więc w ten sposób zaraza się rozprzestrzenia?
- Czyli nie? - Spytał ponownie już warknięciem.
- Nie - odpowiedziała Becka - A ciebie coś ugryzło?
- Z tego co zauważyłem… nikt nie miał ochoty na takie czułości.- podsumował Doc.
- Nie zostaliśmy ugryzieni. To chyba dobrze? - spytał Chis
- Tak, to dobrze… - Weeks wyraźnie wyluzował, bardziej kierując lufę w stronę podłogi. Po chwili ściągnął jedną ręką swój hełm - Nie wiem kim jesteście, i jak trafiliście na stację, ale dobrze widzieć kogoś żywego… nie macie czasem fajki, albo czegoś normalnego do żarcia? Jadę już 5 dni na cholernych tabletach.


 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 23-04-2016 o 18:23.
sunellica jest offline