Isztar syknęła cicho gdy się obudziła, ale nie poruszyła się i słuchała. Mężczyźni kłócili się o to który ma większego kutasa… rozbawiło ją to i zachichotałaby gdyby nie aktualna sytuacja w której była więźniem. Gniew zawrzał w niej, ale został szybko zduszony. Nie był to czas na szał. Czas krwi i czas miecza miał nadejść, ale teraz był czas myślenia.
Rozsiadła się przy ścianie na tyle wygodnie na ile mogła i dalej słuchała, nie dając po sobie poznać, że należy jednak do tego wyszego sortu śmiertelników spośród obcenych.
Rozejrzała się uważnie wokół i zmartwiła się gdy nigdzie nie mogła dostrzec znajomej mordy. To nie wróżyło wcale dobrze, ale może tak miało się stać? Ostatnio jej życie ogarnęła niemiła jej sercu stagnacja. W zasadzie pytanie które obijało jej się w głowie zostało już zadane przez kłócących się samców. Czy to piracka krypa, czy handlarze niewolników?
Na razie nie zamierzała się odzywać. Fakt był faktem, że szarża z pięściami na uzbrojonych, gotowych na opór porywaczy, zdecydowanie nie jest najlepszym pomysłem. Na razie postanowiła pozwolić wszystkim wokół wyjść z założeń jakie zawsze pojawiają gdy widzi się tak drobną kobietkę o posturze nieco niedożywionej nastolatki… “bezbronna, niegroźna istotka”. Już nie raz wykorzystała to założenie i obserwowała to niedowierzanie w gasnących oczach…
Ale na razie, po prostu, nie rzucała się w oczy. |