Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2016, 22:11   #12
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
- Yyyyym… - szczur szybko przeszukał swoje kieszenie - Przykro mi, niczego nie mamy. Ale na statku mamy jedzenie. Tylko… ta armia zombie uniemożliwia nam dostanie się do niego… - westchnął zaniepokojony.
- Nie macie tu kapsuł ratunkowych, bądź statku?- spytał Dave. Armia “zombie” armią “zombie”, ale przecież to tylko bezmyślne potworki.- I skąd się w ogóle wzieli. Co tu się do cholery dzieje?
- Naprawdę nikt też nie ma fajki? - Powiedział Jacketh, po czym głupio się uśmiechnął - Dajcie zajarać, a powiem co wiem…
- Masz…- Doc cisnął swojego papierosa domowej roboty mężczyźnie.
- Jaki pizduś… - wyrwało się do tej pory milczącej i stojącej z tyłu Xiu.
- Jak ćpun na głodzie nikotynowym - skomentowała cicho, stojąca obok niej Becka. Na tyle cicho, że nieomal Xiu na ucho.

Jacketh odpalił papierosa, zaciągnął się głęboko, wypuścił dym. Na Xiu nie zwrócił uwagi.
- Tego mi kurna brakowało - Powiedział, uśmiechając się pod nosem - Dobra, to było tak... pięć dni temu jeden z tych jajogłowych zaraził się jakimś wirusem w tych ich cholernych laboratoriach. Sukinkot chyba nikomu o tym nie powiedział, bo jak zaczął gryźć swych wielce inteligentnych kumpli, było w sumie już za późno, zrobił się rozpiździaj na całego. System oszalał, wprowadził kwarantannę, zablokował wszystko, drzwi, windy, nawet kapsuły ratunkowe. Personel zżerał się na całego, ja z kumplami z bezpieki robiliśmy co się dało, ale co w 10 można zwojować przeciw 50, a potem 100, potem 200... - Mężczyzna nieco posmutniał - W każdym bądź razie, zostałem sam. W trakcie walk zostało zniszczonych wiele rzeczy, główny komputer wtedy nieco ześwirował. Zamknął centrum dowodzenia, łączność nie działa, na stacji burdel totalny, większość szczelnie zamknięta, niektóre miejsca przez pomyłkę niepotrzebnie otwarte. Statku tu żadnego nie mamy, a zaopatrzenie przybywa raz w miesiącu, w końcu to tajna placówka, słowem więc: zajebiście.

- Skoro to elektroniczne debilstwo wprowadziło kwarantannę, to czemu do jasnej ciasnej pozwoliło nam dokować, co? Czemu nie ostrzegło, że baza jest pod kwarantanną, czemu nie wysyłało sygnału alarmowego?Po co te wszystkie wielce sprytne procedury na wypadek takich sytuacji, skoro żadna nie została aktywowana. I nie truj mi o tajnej placówce. Jak jest pożar to nie ukrywa się go przed strażą pożarną.- warknął gniewnie Bullit czując się jak w domu wariatów?

- Rzeczywyście, nie wygląda to najlepiej - stwierdził Uchu - Nie powinnismy w ogóle pojawić się na tej stacji. Ale ale! - zastrzegł - jestem inżynierem. Może, jeśli się dostanę do komputera będę w stanie go naprawić. Istnieje taka możliwość, prawda? - spytał, spoglądając na swoich przyjaciół.

- Słuchaj, gadam co wiem - Weeks zwrócił się do Doca - Najpierw zrobił się burdel i kwarantanna, potem zaś jeszcze większy burdel i komputer zgłupiał. Tyle wiem. Jestem żołnierzem, nie żadnym pieprzonym uczonym - Wzruszył ramionami, po czym zwrócił się do Uchu:
- No jasne, tam z tyłu jest komputer, te pomieszczenie tutaj, to coś jakby mały punkt kontrolny, mogę Ci dać moją kartę, choć ma ograniczony dostęp.

- Pizduś, nie dość, że naciągnął cie na fajka to jeszcze nie powiedział nic, czego sami byśmy się nie domyślili… - olbrzymka odezwała się rozbawiona przez Unicom do Bullita. Wywołało to odkaszlnięcie pani kapitan...
Wojowniczka nie była tak dyskretna i palnęła głośnym HA!, klepiąc się w udo. Po chwili jednak zamarła w typowej dla siebie pozycji i jak gdyby nigdy nic, stała dalej.
-Niektórzy są po prostu hojni… ty zresztą też… mnie wykorzystujesz. Macasz przy każdej nadarzającej się okazji.- odparł smutno Bullit spoglądając na dziewczynę.
- Już tak sobie nie schlebiaj bo pomyślę, że to lubisz… - rzuciła odwracając hełm w jego kierunku, po głosie jednak było słychać, że kobieta się uśmiecha.
- Brak ci finezji kotku żebym to polubił, brak ci finezji… acz entuzjazm robi wrażenie.- odparł Doc szczerząc zęby w uśmiechu.

- Okej, zobaczę co da się zrobić - powiedział Chis biorąc kartę i kierując się do pobliskiego komputera. Becka poszła za nim, mając ochotę dowiedzieć się więcej niż wyjawił im żołnierz, a przy okazji potwierdzić jego słowa. Weeks z kolei wpatrywał się w Doca, szczerzącego zęby do jakiejś opancerzonej i skrytej pod hełmem osoby z boku…

- Znaczy, że skażona atmosfera to nic? - Nightfall rozsiadł się wygodnie korzystając z chwili przerwy. - Dooobra, nie grozi mi taniec w Thrillerze. Gdzie są odsyłane kapsuły z obiektami testowymi, gdzie trzymacie dane o przysłanych tu delikwentach i kto jest w stanie zapłacić nam za usługę? Koalicja narzuca ostatnio takie opłaty transportowe, że jeszcze parę trefnych zleceń, a pójdziemy na żebry o żarcie i szlugi.

- A co ja, kasjerka w banku jestem?
- Wzruszył ramionami Jacketh, kończąc fajka, którego niedopałek rzucił zwyczajowo na podłogę, po czym przydeptał buciorem - Bierzcie co się da, mnie to tam zwisa i powiewa… ja chcę się tylko stąd wydostać.
- Hmmm…
- Wyraziła się Leena, na propozycję szabrowania stacji, po czym pobieżnie rozglądnęła się po załodze Fenixa, wyczekując chyba jakiejś reakcji ze strony poszczególnych osób odnośnie takiego rozwiązania kwestii zapłaty.
- Zgarniemy coś po drodze. Akurat nie sądzę by delikwenci z kapsuł byli coś warci, ale może dane badawcze już tak. I łatwiej je zabrać.- ocenił Doc po chwili namysłu.
- Może będzie jakaś fajna broń? - Xiu ożywiła się na myśl plądrowania stacji.
- Części komputerów i inne takie tam - dodała Becky, bardzo zadowolona z pomysłu.
Nightfall wstał bez słowa, rozglądając się za stanowiskiem monitoringu, w którym to Jacketh
obserwował ich na kamerach. Postanowił poszukać w obrazie z pomieszczeń czegoś interesującego, co warto by przywłaszczyć. Przy okazji chciał znaleźć te nieszczęsne kapsuły i na spokojnie poprzyglądać się zwyczajom truposzy, ścieżkom które wolą obierać bardziej od innych.

Siedzący przy komputerze Uchu, grzebał w systemach stacji z zawrotną szybkością, przeskakując z pliku do pliku, z jednego okienka do drugiego, przebierając palcami po klawiaturze, co chwilę złorzecząc pod nosem w stylu “a to nie dobrze”, “oj będzie problem”, “to też zepsute?” i tym podobne… Night nie mógł w tej chwili skorzystać z danych stacji, pozostało co najwyżej gapienie się w monitory kamer, z których na raz wyświetlane było 5 przekazów. Więcej monitorów w owym pomieszczeniu nie było…



- Jesteśmy na poziomie 5, niżej bym nie chodził, tam są nie tylko byli jajogłowi ze stacji… - Wtrącił zagadkowo Weeks.
- Więcej potworów, takich jak widzieliśmy w poprzednich pomieszczeniach, tylko bardziej… żywych?- zapytał retorycznie Doc.
- Tak - Odparł żołnierz - Niektóre cholernie duże, i oczywiście mordercze. Straciłem tam w walkach 2 kumpli. Te ćwoki eksperymentowały tu nie tylko z humanoidami.
- To pozwiedzajmy te obszary “bezpieczne”, pozbierajmy fanty i zabierajmy stąd nasze tyłki.- zaproponował fachowo Bullit.
- Nie mam nic przeciwko - Night przystał na propozycję. - Ciekawe, czy będą czyścić to miejsce, czy klasycznie wyślą atomówkę. Mam nadzieję, że właśnie tu nie leci.
- Z pewnością wystarczy wyłączyć zabezpieczenia rdzenia energetycznego stacji, by ją rozerwać na strzępy.- wzruszył ramionami Bullit.- Ale to nie nasz burdel, więc nie ma co go sprzątać.

- A może by tak po prostu wrócić na nasz statek i uciec z tego piekła? - zapytał Chis, dalej przeglądając pliki.
- Lepiej się pochwal co tam znalazłeś… - Night wciąż wlepiał się w monitory, próbując prześledzić obrazy z niższych poziomów - Szkoda nie skorzystać, skoro pan Weeks zaoferował się na tragarza - podszedł do żołnierza i klepnął go w ramie. - Na miejsce na statku trzeba se zapracować, nie?
- Hm… - ton głosu Uchu nie był radosny - Trzeba przeprogramować serwomechanizm pola tetryodzkiego, nietypowe zakłócenia faliste w module zerowym głównych baterii, wykryto wahania w tetra-magnetycznym polu stacji, trzeba zresetować "grzbiet" w porcie wielofazowej strumienicy… Coś się zepsuło w oprogramowaniu. Jest wzmianka o kwarantannie, godzinę później wyskakuje w oprogramowaniu wiele błędów... czyli tak, komputer zgłupiał I… uh, żeby ogólnie naprawić system musiałbym zrestartować główny komputer także i ręcznie…
- Można i tak… tyle że cały utarg… w plecy.- stwierdził Bullit przyglądając się Leenie. W końcu to ona decydowała.- Jeśli Uchu nic nie wygrzebał w komputerku, to jesteśmy stratni na paliwie i czasie i nie sądzę by nam zapłacono za uratowanie pana Weeksa. Nie ma on takich wpływów, by jego skórka była wartą jakąś nagrodę. Zarobimy jeno na naukowych wynikach i na tym sprzęcie jaki zgarniemy po drodze.
- Na trzeźwo nie da się go zrozumieć, ale skoro to takie nietypowe, podejrzewam sabotaż. Sądzę, że wielu osobom zależałoby na zamknięciu placówki na zawsze. Da się wyrwać z komputera nośniki danych i przeanalizować je później, na spokojnie?

- Hm… zestawy danych są w różnych miejscach rozkolowane na całej stacji. To raczej nie jest możliwe, ale… czekajcie chwilę - rzucił Uchu. Chciał jeszcze sprawdzić kilka rzeczy: kim byli ludzie w kapsułach kriogenicznych; kto i czemu przeprowadzał eksperymenty na ludziach; dokumentację badań na owych ludziach; listę cennych rzeczy, które można by było zgarnąć.
 
Kaworu jest offline