Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2016, 00:00   #3
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
- Panna Grażynka MÓWIŁA mi, że ma pan pewien problem. Rosjanie, siostra… jak rozumiem POTRZEBUJE pan pomocy? - Sebastian nie zdradzał emocji, oparł łokieć na poręczy fotela, a głowę przekrzywił opierając ją na dłoni.
- Tak niestety. Moją siostrę ruskie porwali i przetrzymują tu w Polsce. Ja z przyjacielem próbowaliśmy ją znaleźć i odbić, ale z miernym rezultatem. Panna Grażyna mówiła, że zaprowadzi mnie do osoby która może pomóc i tak trafiłem tu do Pałacu.- Wyjaśnił Amerykanin. Był spięty, ale czuł, że chyba ten człowiek jest w stanie mu pomóc. Nie byle kto w takim miejscu rezyduje i ma uzbrojoną obstawę.
- Niech mi Pan opowie o SOBIE. I o siostrze. Jak znalazła się w rękach tych “RUSKICH” jak Pan się wyraził, co to za przyjaciel?
- Ja i siostra jesteśmy obywatelami Stanów Zjedoczonych. Moja siostra został porwana jako przynęta na na jednego pół Polaka pół Amerykanina na zlecenie Yakuzy. Z tego co wiem tutejsi Rosjanie teraz targują się z Yakuzą o Sarę. Ja i przyjaciel, Michał Mieczkowski, mój przyjaciel z Iraku. Nie wspominałem. Jestem. Byłem żołnierzem USA. Michał to Polak, którego poznałem na misjach w Iraku. -
Dalej ciągnął uważając, że nie ma co ukrywać nic. Sam i tak nic nie zdziała a on wydawał się ostatnią deską ratunku dla Sary.
- Gdzie jest aktualnie Pana PRZYJACIEL?
- Od poniedziałku straciłem z nim kontakt. Pojechał na obserwację jednego z ludzi Bałałajki i się przestał odzywać. Byłem na miejscu i tylko pełno gliniarzy i ślady po wybuchu. Panna Grażyna miała nas skontaktować z jedną Amerykanką, której też porwano kogoś ale nie zdążyliśmy się z nią skontaktować, a teraz Panna Grażyna mówi, że jej też kontakt się z nią urwał. -
Mówił cały czas patrząc na słuchającego. Chciał wyczuć, czy wogóle jest zainteresowany czy tylko bawi go słuchanie o problemach Farrela. Nie potrafił jednak nic wyczytać z nijakiej twarzy pozbawionej emocji i mimiki.
- Rozumiem. Gdzie PAN służył?
-Formacji czy miejscach?-
Zapytał na pytanie zmieszany trochę.
- I to i to.
- W US Marines Corps. Mosul, Bagdad, Tikrit.-
Odpowiedział.
- Doświadczony żołnierz, no PROSZĘ… - urwał jakby się nad czymś zastanawiał. - Nie wiem czy będę mógł Panu pomóc. Rosjanie porwali kogoś JESZCZE. Niedawno. Powiedzmy, że szykuje się coś w stylu… “AKCJI RATUNKOWEJ”. Nie mozna jednak mieć pewności, że Pana siostra jest przetrzymywana w TYM SAMYM miejscu.
- Wiem, że może być taki problem, ale jestem gotów zaryzykować. -
Odparł stanowczo. Zastanowił się chwilkę i dodał. - Ta Amerykanka podobno szykowała się na akcję. Może o tej akcji Pan mówi?-
- Szykowała akcję? -
zdziwił się wyraźnie. - Ona? Jaką akcję?
- Rozumiem, że wie Pan o tej kobiecie. No też chce odbić kogoś. Panna Grażyna tak nam przekazała. -
Zastanowił się Cyrus nad zdziwieniem tego człowieka. Jeśli zna tą kobietę to powinien wiedzieć o tym.
- Hm… Ciekawe, nasza mała Indira to zaiste ciekawa osóbka. DOBRZE. Może Pan dołączyć do grupy jaka będzie miała za cel uwolnić osobę interesującą NAS. Jeżeli to zaowocuje uwolnieniu PANA siostry… to dobrze. Jak nie? PRZYKRO mi.
-Rozumiem. Dziękuję za możliwość współpracy w odbiciu.-
Uśmiechnął się z ulgą Cyrus.
-Mam dwa pytania, a nawet trzy jeśli mogę?- Dodał po chwili.
- Ludzie mają TYLE pytań… - westchnął. - Może Pan, ale tylko DLATEGO, że jestem ich ciekaw. Nie gwarantuję ODPOWIEDZI.
-Rozumiem. Pierwsze to nie poznałem Pana godności i nie wiem jak się zwracać na przyszłość.-
- Nie będzie okazji. DRUGIE?

Cyrus tylko westchnął.
- Zrozumiałem, że zna Pan Panią Indirę. Może mnie pan z nią skontaktować? Rodaczka i wspólny cel, rozumie Pan i ostatnie. Czy mogę liczyć, poprosić o pomoc w dowiedzeniu się co z moim przyjacielem Mieczkowskim? - Dodał, ale nie liczył na wiele. Ten człowiek traktował go bardziej jak jakiegoś pożytecznego robaka.
- Co do Pani INDIRY… nie. Proszę zapomnieć o niej. Co do Pana MIECZKOWSKIEGO… tak, poszukamy go. Może uda się go znaleźć i dołączy. DODATKOWA lufa, korzyść dla nas i dla Pana.
- Rozumiem i dziękuję. Z kim mam się kontaktować i gdzie? -
Zapytał wstając.
- Gdzie się Pan zatrzymał?
-Hostel Wilson. Felińskiego 37 pokój 6.
- Proszę dać do siebie numer telefonu.
-600-232-398.
- Muszę Pana UPRZEDZIĆ, że jest problem. Nie znamy lokalizacji. Miejsca gdzie należy UDERZYĆ. Wiemy, że takie jest… nie wiemy dokładnie GDZIE. Ustalamy. Nie wiem ile to potrwa.

Cyrus zdębiał ale szybko otrzeźwiał.
-Znam namiary na trzech ludzi Bałałajki. Jeden musi być kimś ważniejszym bo przetrzymywali na początku moją siostrę u niego. Anton jeśli zna go Pan.
- Hm… to mogą być przydatne informacje. Dziś jeszcze wieczorem skontaktuje się z PANEM ktoś. Ktoś, kto będzie prowadził ATAK. Czyli nominalnie Pański szef na czas akcji. Z nim proszę o tym porozmawiać. Reszta… CÓZ, nie jestem w stanie przewidzieć KIEDY to będzie.
-Ok. Rozumiem. Aaa. Tej Amerykance coś się stało, że nie mogę liczyć na jej kontakt.-
Powiedział powoli żegnając się z dziwnym typem.
- To czwarte pytanie. - Mężczyzna lekko się uśmiechnął.
Cyrus kiwnął głową na zrozumienie i pożegnanie i ruszył do wyjścia. Przy samych drzwiach stanął i zapytał.
- Na Pannę Grażynę mogę liczyć, że zejdzie pod Pałac?
- Pamięta Pan co mówiłem o Pani INDIRZE?
- spytał. - Cóż, o Pannie Grażynce też polecałbym zapomnieć.
Cyrus stał i powoli zmieniał barwy twarzy. Lekko się zagotował czy ze strachu, czy ze złości nie wiedział. Jak to o Lulu ma zapomnieć? Co ten debil mówi. Nie zamierzał zapominać. Miał jakiś dług do dziewczyny nie wspominając, że zawróciła mu w głowie. A teraz ten typ poleca mu by zapomniał?
- Tak Panna Grażyna sobie zażyczyła? - Patrzył z zaciśniętymi ustami na gospodarza. Stał przy drzwiach które ochroniarze mu otworzyli.
- Może ja ułatwię i WSKAŻĘ pewną drogę jaką najlepiej pójść. Jaka PANNA Grażyna? - udał ciekawość i zainteresowanie.
Farrel wypuścił powietrze i momentalnie się uspokoił. Był zawodowcem.
- W takim razie proszę jej przekazać, że dziękuję jej za pomoc i jestem jej dłużnikiem.- Kiwnął głową na dowidzenia i ruszył do windy.
Ochrona odwiozła go na sam dół i zostawiła dopiero poza wjazdem na dziedziniec.
Z godzinę temu był tu z Lulu, teraz sam… Choć nawiązał kontakt z kimś kto chyba realnie mógł mu pomóc i znów miał realne nadzieje… to w myślach kłębiły mu się sprzeczne uczucia.
Amerykanin stał i patrzył na oddalających się ochroniarzy. Potem zerknął po pałacu odliczając piętra by ustalić na którym poziomie była audijęcja.
Co teraz miał robić? Czekać. Zastanawiał się tylko czemu ma zapomnieć o Lulu i Indirze. W sumie odpowiedź sama się nasuwała, ale to później.
Ruszył w kierunku Emilii Plater i wsiadł do taryfy jaka tam stała. Podał adres hostelu i pojechał.
Jadąc wykręcił numer do Yerycha. Niestety wyłączony zapewne więc napisał SMS:
Cytat:
SMS: Do Yerycho
Treść: Siema. Poznałem ludzi, którzy planują uwolnienie kogoś z rąk prześladowców Sary. Dołączyłem do nich i liczę, że wspólnie osiągniemy wspólny cel.
Wilson Hostel. Żoliborz, Felińskiego 37. 17.11. Godzina 17:30
Kiedy dojechali rozliczył się z kursu i udał do kawiarni na kolację.
Usiadł przy oknie i wyjął komórkę by mieć na nią oko. Zamówił obiad dnia i piwo.
Myślał nad spotkaniem. Co może ten człowiek. Jak potężny jest, że na mafię ruską może uderzyć. Czy znajdzie Michała i co z Lulu i Amerykanką. Czemu tak zbywał Cyrusa.
Po obiado-kolacji udał się do pokoju. Otworzył laptopa i sprawdził FB, pocztę swoją jak i Michała, a następnie zaczął szukać informacji o firmach, ludziach urzędujących w Pałacu Kultury. Niestety na tym piętrze jak i pięć niżej zajmowała Polska Akademia Nauk.
Ten człowiek musiał się podszywać pod tą instytucję bo raczej by nie potrzebował takiej obstawy. Z resztą skąd by miał taką władzę by atak na ruskich organizować. Szukał informacji o PANie ale nic ciekawego nie znalazł po czym udał się do łazienki ogarnąć się i usiadł przed telewizorem sprawdzając kanały informacyjne czy coś mówili ciekawego.
Po jednych informacjach usiadł ponownie na kompa i przeglądał różne strony i wiadomości o wybuchach na Pradze a nawet na Zniczej. Niestety na anglojęzycznych serwisach informacyjnych nie znalazł żadnej wzmianki o takich wydarzeniach. Grzebał po necie przez jakiś czas nie wiedząc czego szukać. Gdyby znał ten przeklęty język. W końcu się poddał, sprawdził maile i położył się do wyra i zaczął oglądać TV.
Przysnął przy tym.
Obudził go dopiero dźwięk telefonu. Poderwał się i wziął aparat do ręki by sprawdzić numer. Może to Jerycho?
Numer był obcy, Cyrus widział go pierwszy raz na oczy, ale odebrał.
-Halo?-
- Gdzie jesteś? -
usłyszał w słuchawce zimny i twardy głos.
-A z kim mam przyjemność?- Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Sebastian mówił, że masz dołączyc do akcji. Gdzie jesteś?
-Hostel Wilson. Felińskiego 37.-
Odpowiedział. Widocznie był to gość o którym wspominał ten typ z pałacu. Miło, że wreszcie wie jak się nazywa.
- New Orleans Night Club, za pół godziny, loża VIP. - rozłączył się.
Cyrus popatrzył na aparat jak się rozłączył ów typ. Chwilę analizował i wybrał numer korporacji taksówkarskiej z której już kilka razy korzystał.
Po 8 minutach taryfa stała a Amerykanin ubrany i gotowy do klubu ruszył podając adres taryfiarzowi.

New Orleans Night Club. Śródmieście, Zgoda 11. 17.11. Godz. 22:25.
Taryfa zajechała pod klub, który Cyrus pamiętał sprzed kilku dni jak z Michałem przyjechali pod agencję modelek. Rozliczył się i ruszył do wejścia, gdzie został staksowany na 50 złotych.
Gości nie było przesadnie dużo. New Orleans był klubem raczej dla high class, nie to co masówki typu Sogo lub Sophia.

Ale też tancerki były zdecydowanie wyższych lotów i obsługa lepsza. Choć Cyrusowi nie o to chodziło, to z jego nastawieniem ciężko mu było utrzymać oczy na wodzy. Usmiech sam wypełzł na usta. Jedna z dziewczyn podeszła do niego.
- Pomóc w czymś kotku? - spytała po polsku.
Amerykanin zrobił pytającą minę.
-What?
- Czy mogę w czymś ci pomóc kotku? -
powtórzyła po angielsku.
-Możesz mi wskazać lożę VIP? Czeka tam ktoś na mnie.- Z perlistym uśmiechem odpowiedział pytaniem.
- Niestety… wszystkie są zajęte misiaczku. Ale znajdą się cichutkie i ciemne miejsca nie dla VIP - roześmiała się radośnie.
-Postaram się skorzystać z Twojego zaproszenia, ale teraz jestem umówiony.- Lekko posmutniał, dając znać, że wpadła mu w oko.
-Przepraszam na moment, ale muszę załatwić sprawę.- Uśmiechnął się raz jeszcze i mrugając okiem poszedł do baru. Kiedy barman podszedł zapytał.
-Gdzie są loże VIPowskie? Jestem umówiony z jednym człowiekiem.-
- Mhm… -
mężczyzna pokiwał głową jakby zrozumiał coś więcej niż to co Farrel właśnie powiedział. - Jest tam - wskazał dłonią jedną z lóż i oddalił się.
Farrel popatrzył we wskazanym miejscu i ruszył do celu.
W loży samotnie siedział postawny mężczyzna w drogim garniturze


Nie było przy nim żadnej dziewczyny, na stoliku nie stał żaden drink. Przeglądał jedynie coś w telefonie. Cyrus stanął przy stoliku i chrząknął.
- Siadaj. - Nie odrywał wzroku od smartphona.
Amerykanin obejrzał się na boki i usiadł przy stoliku i czekał aż mężczyzna zwróci na niego uwagę.
W końcu mężczyzna odłożył telefon i spojrzał na Cyrusa. Mierzył go wzrokiem, twarz nie zdradzała żadnych emocji… ale inaczej niż u Sebastiana w PKiN. Tamten po prostu tak prowadził rozmowę… ten tu wyglądał jakby nosił nieruchomą maskę.
- Ile lat służby? - spytał wprost.
-Dwie kadencje po trzy lata w Iraku i dwa w Afganie.- Odparł na poziomie rozówcy.
- Ile akcji bojowych?
-Siedemnaście w Iraku i cztery w Afganie.
- Zabijałeś?

Cyrus tylko popatrzył na rozmówcę, ale widząc wyczekiwanie odpowiedział.
-Nie raz.
- Jak z odpornościa psychiczną?

Zdziwił się na to pytanie.
-Jeśli chodzi czy mam jakieś syndromy czy inne takie to nie. Sam odszedłem ze służby.- Powiedział, ale po chwili dodał z miną, która mogła wskazywać, że coś zrozumiał.
-Widok masakry mnie nie przeraża. Jeśli o to chodzi. Kilka masakr widziałem.
- Nie o to mi chodzi… -
patrzył chwilę na Cyrusa. - Wierzysz w duchy? - spytał z głupia frant.
-Że co proszę?- Wyraz miny Cyrusa był jednoznaczny. Koleś leciał w kulki z nim czy to jakaś zabawa? Ukryta kamera czy co?
- Coś niezrozumiałego?
-Może i są. Nie wiem nie spotkałem żadnego.-[/i] Zaśmiał się chwilę i spoważniał widząc, że typ chyba nie żartował.
-Raczej nie w takie co są wśród nas. Chociaż w ducha świętego wierzę.- Dodał nieporadnie.
- A jakbyś zobaczył?
-Przepraszam bardzo, ale chyba nie będziemy się w ghostbusters bawić tylko ruskich sprzątać, by uwolnić ludzi.-
Lekko się wkurzył na takie traktowanie. Co do psychiatryka najazd planują czy jak?
Mężczyzna siedzący naprzeciwko tylko patrzył czekając na odpowiedź. Wzrok miał… ciężko to opisać. Jakiś nieludzki. Cyrus był twardym marines, nie przestraszył się. Ale poczuł lekki chłód, a włosy na karku stanęły mu trochę dęba.
-Skoro to takie ważne to powiem. Nie jedno widziałem w życiu i podejrzewam, że dziwne by było uczucie spotkać ducha.- Zamyślił się próbując wyobrazić sobie taką sytuację.
-Myślę, że… Nie uwierzyłbym w to. Robiłbym to co do mnie należy dalej. Widziałem ludzi nafaszerowanych ołowiem i walczących dalej. Takie rzeczy mnie nie przerażają, więc czemu jakiś “duch” miałby to zmienić?
Pokiwał lekko głową.
- Będzie ciężko. Irak i Afganistan to będzie przy tym jak wymiana opony po najechaniu na szkło, przy dachowaniu na polu minowym. Jesteś gotów na śmierć by ratować tę dziewczynę? - Jakby nawet nie rejestrował, że to siostra Amerykanina i gówno go to interesowało.
-Nie dziewczynę a siostrę. Ale tak gotowy jestem ale po uratowaniu siory. Przed nie ma opcji. Zesram się a nie dam się!- Stanowczo oznajmił.
- Przyda się ktoś wiedzący gdzie kolba, gdzie lufa, a gdzie cyngiel. - Mężczyzna wstał. - Jak ustalimy gdzie go przetrzymują… dam znać. Bądź gotów. Jednak nie wiem kiedy to będzie.
Amerykanin także wstał.
-Może mogę pomóc? Ja z kumplem namierzyliśmy szefa na pragę, niejakiego Antona?
- Wiem o Antonie -
głos lekko zawibrował. - Jeżeli jednak my go ruszymy… rozpocznie się tu mała wojenka. A uderzyć trzeba znienacka.
-Wy może tak. Ale ja i mój kumpel nie jesteśmy z Wami związani. Oni wiedzą, że im na ogonie siedzimy. Strzelanina na Olszynce i trup jednego z nich coś Panu mówi?-
Dodał.
Nie potwierdził, nie zaprzeczył. Ale znów skupił swój wzrok na Farrelu.
- Tak, Ty nie jesteś związany. Ale Ty… to na Antona jesteś za cienki. Jednak owszem. Ty możesz ich zinfiltrować. Pewnie zginiesz, dla nas to nieważne. Jak ci się uda… cóż. Twoje ryzyko.
-Wiem też, że Amerykanka szykuje też akcję -
Cyrus mówiąc to po raz pierwszy tego wieczora zauważył jakąś zmianę na twarzy typa z jakim rozmawiał. Zaciśnięcie szczęk. Lekki błysk żądzy mordu w oczach. - Więc może z nią? Więcej ludzi. Z resztą Anton to nie terminator. Z zaskoczeeeeeenia.- Przerwał widząc reakcję człowieka z blizną.
-Coś się stało?- Zapytał zaciekawiony.
- Nie.Będzie.Akcji.Z.Amerykanką. - wycedził. - A co do terminatorów… nie znam żadnego, jaki chciałby stanąć naprzeciw Antona. Jak ustalimy miejsce akcji to zadzwonię. Chcesz się w to bawić? Pewnie zginiesz, ale co to za różnica. Gdyby jednak Ci się udało, masz mój telefon.
-Ok. Nie denerwuj się człowieku. Chce tylko dobra wspólnej sprawy. Mam tylko jedno pytanie. Pan Sebastian mówił, że dowie się o moim zaginionym kumplu. Michale Mieczkowskim. Wie Pan coś?-
Spytał pełen Nadziei.
- Siedzi. W areszcie. Pan Sebastian zbiera więcej informacji. Loża i wydatki tu dziś na nasz koszt. Do zobaczenia. - odwrócił się z zamiarem odejścia.
-Proszę podziękować Panu Sebastianowi za Michała. Mam nadzieję, że dołączy do nas. Zna się na robocie i mam nadzieję, że dacie mi znać co z nim.- Ustąpił miejsca wychodzącemu i skłonił się lekko na pożegnanie.
Mężczyzna nie odpowiedział kiwnął tylko głową kierując się do wyjścia. Cyrus odprowadził go wzrokiem i usiadł na kanapie. Kurwa Michał w pierdlu. Jeśli połączą strzelaninę na Olszynce z nim to i Cyrusem się zainteresują. To nie dawało mu spokoju.
Siedział tak chwilę i się zastanawiał, aż koło loży przeszła jedna z dziewczyn. Przystanęła przy wejściu. [img]
[/img]
-Sam siedzisz? Może umilić ci czas?- Mrugnęła oczkiem.
Cyrus podniósł wzrok na dziewczynę i aż ciepło mu się zrobiło.
[i]-I do not understand.-]/i] Powiedział patrząc na nią chłonnie. Panienka uśmiechnęła się i powtórzyła po angielsku.
-Zapraszam. Taki Anioł jak ty może całą noc mi umilać.- Uśmiechnął się perliście.
Blondyna podeszła zmysłowym krokiem i ze szpagatem przeniosła nagę nad głową Amerykanina siadając mu na kolanach. Farrel mógł podziwiać całą dziewczynę, od pasa przez brzuch i piersi aż do jej oczu, które jak usiadła wbiła w jego.
Były marins zaczął sztywnieć w dolnych częściach ciała. Dziewczyna momentalnie to wyczuła i zaczęła swój taniec ocierając się i prężąc na facecie. Ręce jankesa powędrowały na jej kolana a następnie pięły się w wyższe części ciała. Tancerka była miękka a jej skóra aksamitna. Kiedy doszedł już do nagich piersi, które podczas tańca jako pierwsze straciły osłonę okazały się znacznie mniej ciepłe niż się spodziewał, ale nie zważał na to gdyż panienka właśnie muskała go palcami po torsie i schodziła coraz niżej. Zarzuciła długimi blond włosami tak, że kosmyki musnęły jego twarzy a on zamknął odruchowo oczy. Kiedy je otworzył dziewczyna była naga, nagusieńka. Stała i patrzyła w oczy rozanielonego Amerykanina. Przerzuciła z powrotem nogę nad głową faceta, tak żeby ukazać teoretycznie najskrytsze z miejsc kobiety.
Cyrus już wrzał w środku. Od dawna nie miał kobiety. Nie interesowało go jaka i gdzie. Chciał ją teraz i tu. Zaczął się unosić i ręce skierował by ją objąć.
-Taniec masz opłacony przystojniaku, ale coś więcej to już nie ze mną.- Zastopowała go słowem i ręką wystawioną.
Wizja uprawiania seksu z tą panienka pękła jak bańka mydlana. Wrócił do rzeczywistości i stał oszołomiony. Striptizerka zebrała skąpą garderobę patrząc bacznie na niego, czy nie zagalopuje się zbytnio. Ubrała się i mrugnęła okiem i wyszła. Cyrus stał jak słup soli i tylko ruszył głową odprowadzając dziewczynę z loży.
Opadł na kanapę z westchnięciem. Nagle usłyszał pytanie.
-Przynieść coś?- Pytała po angielsku ładna dziewczyna z tacą.
-Szkocką z lodem proszę.- Kelnerka kiwnęła głową i poszła.
Cyrus rozsiadł się na kanapie ponownie tego wieczora i już sięgał po komórkę gdy weszły dwie dziewczyny. Blondyna i brunetka. Popatrzył na nie z wyrzutem i nie myśląc wiele oddaliły się. Cyrus był wściekły. Wydał kasę a nawet nie może sobie poszaleć. Striptiz fajny ale bez zakończenia to w jego stanie za wiele.
Kelnerka przyniosła zamówienie i oddaliła się. Wypił prawie jednym chałstem i wyszedł z klubu udając się do stojących nieopodal taksówek.
Kurs do Hostelu był szybki o tej porze nocy. Większość ludzi już dotarła na miejsca gdzie podążali i teraz taksówki głównie ulicami jeździły. Po opłaceniu taryfiarza udał się do pokoju i po szybkim prysznicu poszedł spać.
 
Hakon jest offline