W momencie gdy dziadek uśmiechnął się do niego, odwzajemnił uśmiech dodając do tego kilka kropel łez spływających po policzkach, chwilę po tym zsunął się pod okno i wiedząc że musi być cicho, by mieć choć szanse na przetrwanie nie począł szlochać. Spróbował schować się pod łóżkiem na tyle szybko, zanim ktokolwiek przekroczył próg pokoju. Próbując zachować zimną krew zacisnął silno wargi. Potrafił powstrzymać się od płaczu... po stracie rodziców ów dzieciak dość szybko nabrał powagi. |