Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2016, 22:17   #13
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Zamyślona do tej pory pani kapitan, odchrząknęła głośno i wymownie, zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych.
- Dobra, zrobimy tak - Powiedziała Leena - Uchu ściąga co się da. My zbieramy fanty jakie tylko można, w ramach zapłaty za nasze usługi. Zabieramy ze sobą Jacketh’a, i gdzieś po drodze go wysadzimy w cywilizowanych regionach, a on przy okazji nam się odwdzięczy, mówiąc teraz, gdzie można znaleźć coś wartego uwagi. Wszyscy wiejemy na Fenixa i stąd spadamy… i żadnego uzupełniania zapasów statku, nie uzupełniamy powietrza, ani wody, czy tym podobnych, wszyscy się zgadzają?
- Mnie pasuje, zwłaszcza część o odebraniu zapłaty - powiedziała Becka, gotowa zabrać się za “ratowanie” z tej stacji co po cenniejszych rzeczy.
- Mi też pasuje - mruknął Uchu, wracając do komputera.
- Nie mam nic przeciw. - rzekł Doc krótko. - A ty Xiu?
- Od kiedy to się pytasz mnie o zdanie? - burknęła przez Unicoma olbrzymka, dając znak ręką, że jej wsio ryba.
- Żeby nie dać ci okazji do narzekania i dąsów. - wyjaśnił Doc z uśmiechem.
- Odwal się. - skwitowała krótko kobieta, nie mając ochoty wdawać się z pogawędki.
- No nie ma sprawy, jak już wcześniej gadałem, róbcie co chcecie, mi to tam wszystko jedno, cały ten syf i tak już jest pozamiatany…- Wtrącił się żołnierz.
- A gdzie reszta twojej ekipy? Z historyjki jaką nam sprzedałeś powinno być tu z dziesięciu chłopa. - Xiu w końcu wysunęła się z inicjatywą do przodu.
- No przecież gadałem, zginęli. Dwóch z nich na poziomie 6, piętro niżej, reszta… różnie, w różnych miejscach. Nie rozumiem o co ci chodzi… - Wzruszył ramionami.
- Mówiłeś, że w dziesięciu, nic nie można było zrobić… dwóch zginęło, ty jesteś trzeci, gdzie pozostała siódemka? - wyjaśniła cierpliwie jak przygłupiemiu dziecku.
- Z-G-I-N-Ę-L-I… - Przeliterkował jej, jak totalnemu ćwokowi, dodając - Mam ci narysować, czy jak?
- Chcesz mi powiedzieć, że z całej załogi ostał się taki idiota jak ty? Sorry ale to mi pachnie “przyjaznym postrzałem w plecy”. - kobieta zwróciła hełm w kierunku Leeny, dając tym gestem do zrozumienia wszystkim zebranym, że gość ma mocno przejebane na ich statku.
- Sama jesteś id... - Warknął ostro…
- Starczy! - Ryknęła nagle Leena - Oboje się przymknijcie, słyszycie?

I usłyszeli. Bum, bum, bum, a stacją minimalnie zatrzęsło. Jakby eksplozje?
- No to bieremy dupy w troki i spadamy stąd. - podsumował Bullit.
- Co to było? - powiedziała Becky, pospiesznie kierując się w stronę monitoringu. Jeśli mieli przemierzać stację, wolała wybrać bezpieczną trasę, a nie częściowo wysadzoną w próżnię.

Jakby tego wszystkiego na raz było mało, gapiący się do tej pory w monitory Night, zauważył coś nietypowego. Coś bardziej nietypowego, niż Zombie szlajające się po wszystkich poziomach stacji… niż wielu owych Zombie na poziomach 6 i 7 i 8 i 9… i nawet coś, co przebiło czworonożną istotę, zmutowane bydle, biegające tam gdzieś po owych labiryntach zakrętów i schodów. Night zauważył na poziomie 6 ukrywającą się i uciekającą przed Zombie blond panienkę ubraną dosyć skąpo, mianowicie bowiem tylko w szorty i koszulkę na ramiączkach.
- Chyba coś źle wcisnąłem… - strzelec wygłosił z zadumą. - Zamiast obrazu z kamer włączył mi się horror klasy D. Naga blond panienka gania po korytarzach pełnych zombie. Może być ciekawie - zażartował i postanowił zrobić podobny manewr co mr Weeks. Chwycił za mikrofon starając się skierować ją na bezpieczną drogę. Jednak nieznajoma albo była głucha, albo coś nie działało, bowiem z początku kompletnie nie zwróciła uwagi na słowa Nighta, a potem… zaczęła nagle machać do jednej z kamer desperacko rękami, po czym gdzieś zwiała z pola widzenia.
- Co do cholery?? - Zamrugał oczami Weeks, stojący już obok strzelca, i również wgapiony w monitory.
- Słuchajcie, zmiana planów - Powiedział żołnierz - Ja po nią idę. Mam w dupie, co o tym myślicie, ale muszę ją uratować, po prostu muszę, nie mogę jej tak zostawić na pastwę tych zasrańców. To ledwie poziom pod nami - Powiedział, chwytając za swój hełm - Oczywiście byłbym zajebiście wdzięczny… i ona pewnie też, jakbyście pomogli. Im nas tam więcej, tym lepiej, i może… żeby was zmotywować, dodam, iż tam jest mała zbrojownia, gdzie ta laska biega?
- Syndrom rycerza na białym koniu? Kim ona dla ciebie jest? - Night przyglądał się uważnie żołnierzowi, wcześniej wydawał mu się bardziej cyniczny, nawet gdy opowiadał o swoich zabitych towarzyszach.
- Nikim. Rozumiesz? Nie znam jej, może ją raz na stacji widziałem, nie pamiętam. Ale jest człowiekiem, jest w niebezpieczeństwie. I ja jej pomogę, bo… bo tak należy - Założył hełm, skrywając zaciętą minę. Night chyba rozumiał o co biegało, w końcu on sam kiedyś był również w pewnym sensie odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób cywilnych. Kiedyś, zanim się wszystko zesrało…

- Jeśli Uchu, albo ktoś zostanie przy monitorach, to utrzymując łącze mamy spore szanse - Becka zwróciła się do kapitan, gotowa ruszyć na ratunek. Sama nie chciałaby zostać na stacji pełnej potworów, więc zostawianie kogokolwiek brzmiało po prostu źle.
- On jest kurwa podejrzany… - wtrąciła cicho Xiu, choć słowo “zbrojownia” zadziałało prawie jak ”Sezamie otwórz się”.
- To lepiej być blisko niego. Trzymać wrogów blisko by wbić im nóż w żebra, gdy znajdzie się powód. - mruknął Doc i głośniej dodał. - Też pójdę po tą blondynkę, a nuż wytłumaczy lepiej co tu się dzieje i czemu gania w bieliźnie.
- Pewnie spała - zasugerowała krótko Becka.
- Beznadziejny przypadek, nie wróżę świetlanej przyszłości - zwrócił się do żołnierza. - Skończysz na jakiejś rozklekotanej łajbie, wśród piratów, popadając w kolejne nałogi i każdego ranka zastanawiając się jakim cudem jeszcze żyję. Idę z tobą - chwycił mocniej karabin i stanął w drzwiach gotowy do wyjścia.

- Uchu zostaje tu, będzie naszymi oczami i uszami. Doc idzie z Nigthem zbierać fanty, reszta, włączając mnie, lecimy do blondyny - Powiedziała Leena, z zaciętą miną, po czym stuknęła palcem w ucho. Dla wtajemniczonej w takie gesty załogi, oznaczało to, iż za chwilę dowiedzą się konkretniej, o co pani kapitan biegało… - Może być? - Dodała.
- Psujesz zabawę… - odparł smętnie Doc i dodał poważnym tonem. - Dobra.. gdzie te fanty mamy szukać i jakie brać pod uwagę? - Zamiast odpowiedzi, spotkał się jednak ze… srogim spojrzeniem Leeny.
- Wszystko jedno… - burknął Dave uznając, że Leena nie wspomni nawet fałszywych lokacji dla uszu Weedsa.
- I tak nie lubię, gdy nieznajome rzucają mi się na szyję wciskając we mnie swe cycki przez cienki materiał koszulki - Night był twardy - Chodźmy Doc, nic tu po nas.
Zdziwiona Becka rzuciła na niego okiem, ale nic nie odpowiedziała. Zapamięta tę dziwną predyspozycję Nightfalla.
- Trzymajmy tylko kontakt radiowy i postarajmy się zabrać stąd tak szybko jak się da - powiedziała, gdyż ewidentnie nie czuła się dobrze w otoczeniu nieumarłych i zarażających zombiefikacją przeciwników.
 
Mekow jest offline