Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2016, 00:02   #8
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Gdzieś w kosmosie.
Prom należący do żołnierzy N7.


Dzieciaki wcinały batony wysokoenergetyczne i popijały wodą. Pierwszy swoją historię opowiedział Alex. Jak się okazało było to zdrobnienie od Alexander. Był żołnierzem ochrony stacji z sekcji prewencji. Miał 16 lat. kojarzył Ingrid i chłopaka Clem. Później opowiadał o sobie Jaxon, przyszły chirurg, a aktualnie lekarz praktykant. Blondyn na szczeblu zawodowym najszybciej dogadał się z Naomi. Czarnoskóra szesnastolatka była bioinżynierem. Właśnie zaczęła specjalizacje z protetyki. Batoniki były już tylko wspomnieniem, a ona nadal opowiadała jaki wspaniały model ramienia zaprojektowała i wykonuje jako projekt zaliczeniowy. Dopiero Ella jej przerwała wyzywając od kujonki. W końcu sama zdecydowała się zostać botanikiem, po to, żeby radzić sobie z miniplantacją marihuany, która była jej niespełnionym marzeniem. Tylko Wiedźma nic o sobie nie powiedziała, bo uważała, że to głupie. Jednak skorzystała z okazji i spałaszowała swój przydział batonów. W końcu po kilkunastu godzinach zapoznawania się stwierdzili, że pora iść do łóżek. Nie mieli ze sobą piżam, ani ubrań na zmianę. Co nagle zaczęło być krępujące. Naomi poszła pod prysznic i wróciła kompletnie mokra z naciągniętymi na siebie ubraniami. Nie było też ręczników. Ktoś ewidentnie nie pomyślał. Ella zaczęła dobijać się do drzwi wyjściowych. W końcu uchyliły się na ułamek sekundy. Dziewczyna przedstawiła w czym problem, jednak na uwagę o ręcznikach usłyszała jednie salwę śmiechu. W końcu światłą w pomieszczeniu ściemniały, czym ewidentnie sugerowano im, że już pora spać. Każde z nich miało swoją ciasną prycze. Łóżka były spiętrowane. Clem wylądowała pod Ellą. Jaxon nad Alexem. Wiedźma nie zmieniła swojego miejsca, więc Naomi próbowała spać pod nią.

Zaczął się kolejny dzień. Uczucia były mieszane. Z jednej strony dzieciaki zaczęły podchodzić do uprowdzenia, jak do waksacyjnego obozu, gdzie poznaja nowych znajomych. Z drugiej strony przepocone ubrania i nieumyte zęby przypominały im, że to jakaś forma więzienia. Przyszedł czas na działanie. Alex opisywał Clem krok po kroku wszystko co zaobserwował. Dziewczyna mogła być pod wrażeniem. Niestety jedynym rozwiazaniem było wciągnąć żołnierzy do środka. Ich sekcja składała się z korytarza prowadzącego do trzech pomieszczeń. Po prawej toaleta, po lewej kabina prysznicowa, a na końcu korytarza ich “cela-sypialnia”. Dokładnie na przeciw celi było upragnione wyjście i dwaj strażnicy. Dzieciaki postanowiły czekać kolejny dzień. Opłaciło się. Około południa dostali swoje racje żywnościowe. Miało to formę kleiku w metalowej puszcze. Przyniosła to kobieta w kompletnym mundurze z hełmem. W zasadzie Clem nie była pewna, czy to mężczyzna, czy kobieta, ale Alex wyjaśnił subtelne różnice w przeszyciach pancerza. Mimo podłego wyglądu ten syn historyka i programistki okazywał się najbardziej przydatny ze wszystkich. Kolejnego wieczoru inne dzieciaki też postanowiły się umyć. Poza Wiedźmą, która w zasadzie przyzwyczaiła wszystkich do swojego “mam to w dupie”. Ktoś się też nad nimi zlitował, bo w kabinie był jeden ręcznik. Cóż… lepszy rydz niż nic. Trzeba było tylko nie myśleć o tym, że ktoś go przed tobą używał. W różnych miejscach…. Naomi wolała wrócić przemoczona i założyć na siebie przepocone ubranie niż wytrzeć się ręcznikiem po Alexie. Gdy wygaszono światła młody żołnierz i Clem przykleili się do drzwi swojej celi nasłuchując. Jak się okazało z prysznica korzystali również N7. Osiem osób kolejno wchodziło, oczyszczało się i wychodziło. Czy Alex się pomylił, gdy mówił "co najmniej dziewięciu"? A może nie każdy odczuwał potrzebę wieczornej higieny? Następnego dnia Clem spała kilka godzin dłużej przez nocne czuwanie. Nadchodził czas podjęcia decyzji. Jeżeli nie zrobią czegoś teraz, to później już nikt nie podejmie próby ucieczki. Choć z drugiej stron nie było aż tak strasznie. Choć jedli raz dziennie, to nie byli głodni. W czasie gdy się myli, też nikt ich nie podglądał. Czy na stacji do której lecą będzie gorzej?

Eden Prime, rezydencja Daxów.

Jeszcze przed wschodem słońca do rezydencji zapukała młoda kobieta w dziwnej zbroi.
Jak się okazało musiał to być ktoś bardzo ważny, bo po kilku wymienionych zdaniach z majordomusem postanowiono zbudzić seniora domu. Rozmowa trwała długo za zamkniętymi drzwiami. Około południa Sana została poproszona do prywatnego gabinetu ojca. On siedział za swoim majestatycznym biurkiem. Ona stała przed wielkim panoramicznym oknem wpatrując się w jezioro.
Ich jezioro. W końcu ojciec był właścicielem tej ziemi. Dziesiątki hektarów lasu. Musieli się z nimi liczyć! Wszyscy! Nawet jakaś lalunia, która z samego rana przybyła do ich domu. I choć w Sanie się kotłowało, to wiele lat surowej nauki nie pozwoliło, żeby zadrżał choć jeden mięsień jej twarzy. Była skupiona i opanowana.
- Usiądź - powiedział Herman Dax. Tylko ktoś kto go nie znał mógł pomyśleć, że nie jest to rozkaz. Jego córka wykonała go bez mrugnięcia okiem, siadając na przeciw biurka.
- Jesteś już dorosła. Wiele razy rozsądzałaś w sporach naszych podwładnych. Dziś chciałbym, żebyś podjęła decyzję w sprawie która dotyczy ciebie. Pamiętaj, że nadrzędnym celem jest zawsze dobro naszej rodziny.
Burmistrz odchylił się i złożył ręce w piramidkę.
- Czy to znaczy, że musze powtórzyć wszystko jeszcze raz od początku? - zza pleców dziewczyny dobiegł głos kobiety-żołnierza.
- Myślę, że minął czas opowieści. Teraz będzie pani odpowiadać na pytania Sany. Tak, żeby mogła sama dokonać prawidłowego osądu.
Dziewczyna odwróciła się na krześle, tak, żeby spojrzeć na kobietę. Czuła na sobie spojrzenie ojca. Coś ścisnęło ja w gardła, bo uświadomiła sobie, że to bardzo ważna próba. Jeżeli zawiedzie… cóż wolała o tym nie myśleć.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline