Craig Lowell
Alkohol przytępia zmysły. Kac odwrotnie. Craig pochylił głowę, wibracje nieśmiertelników uderzających o ścianę docierały do jego mózgu, co wywoływało nieprzyjemne efekty.
Ktoś krzyknął, że ktoś idzie.
W tym stanie był zerem. Najgorsze było palące gardło, niesmak w ustach i chyba coś, co mądrzy nazywają odwodnieniem. W tym momencie był zerem, klarowne myślenie miał ograniczone do minimum, wystarczyło go jednak, żeby zaprzestać zakrywania uszu i najlepiej będzie, jak przyjmie jeszcze bardziej zmizerowaną pozycję (cud, że się dało). Głowa opuszczona, ręce luźno leżące na podłodze. Czapka opuszczona na oczy.
Craig miał prostą strategię, trudną do zrealizowania. Najpierw udawać jak najbardziej bezbronnego, potem zaatakować. Pardon, wcześniej modlić się o szybkie minięcie skutków Aligatorówki.
* -Więc byłem na kacu bez kropli wody. Ktoś krzyczy, że ktoś nadchodzi, ja udaję bezbronnego. W tym wypadku przeżycie oznaczało zupełnie coś innego. A teraz uwaga, zaraz się zacznie.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |