Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2016, 16:04   #1
smok burzy
 
Reputacja: 0 smok burzy ma wyłączoną reputację
Drużyna poszukiwaczy

Przed wielu laty ludy Noksii stworzyły sześć potężnych odłamków, aby za ich pomocą dokonać wielkiego kroku w historii tej krainy.
Ziemia przypadła ludom Ostępów, wyznającym własne zasady oraz nie uznających szybkości zmian na świecie.
Wiatr przypadł Perum, narodowi podróżników i odkrywców, jak i wolno duchów.
Woda przypadła elfom oraz innym stworzeniom lasów. Dzięki jej mocy tworzyli gaje, miasta, ogrody.
Ogień został przydzielony Imperium, narodowi ludzi, którzy użyli go do zasilania swoich maszyn i fabryk.
Odłamek światła powędrował na północ, gdzie osiedlił się wśród mnichów królestwa Keirii.
Narodem, który otrzymał ciemność, był Nildergard. Naród ambitny oraz przede wszystkim wielbiącym władzę.
Wszystko trwało w równowadze, dopóki na tron nie wstąpił Neksar, jeden z twórców odłamków. Na skutek intryg zdobył on resztę odłamków i wypowiedział wojnę pozostałym nacją. Krainy Noksii ulegały mocy sześciu odłamków. Niektórzy stawiali opór…
Po wielkiej bitwie stoczonej pod czarnymi murami niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Na tron krainy cieni wszedł Krinward i w zaledwie pięć lat zaprowadził porządek. Jednakże po wielu latach Neksar wrócił w rodzinne strony w przebraniu. Znów za pomocą sieci intryg z niewielkim rodem strącił Krinwarda z tronu, po czym zamordował go. Rozpętał wojnę po raz kolejny, jednak tym razem miał poparcie całego narodu oraz z nieznanych nikomu przyczyn moc dziesięciu odłamków swojego pierwiastka. Trwała ona zaledwie dwa tygodnie, jednakże wystarczyła, aby zdziesiątkować wiele ważnych bastionów pozostałych frakcji traz szuka innych odłamków. Jeśli mu się uda, Noksię czeka zakłada. Jednak zawsze jest nadzieja, nawet w najciemniejszej nocy. Legenda głosi o małym dziecku zdolnym opanować wszystkie odłamki oraz wszystkie pierwiastki. Owym wyjątkowym dzieckiem jest Smocze Dziecię. Grupa śmiałków postanawia znaleźć je i pomóc mu w jego przeznaczeniu.


Pierwsza księga: Wiatr.
Rozdział pierwszy: Pogniła róża.

Pesara

Wicher uderzał w brudne okna chałup Różanego Grodu. Elfka zamieszkująca gród bawiła się nieśmiało kropelkami wody, tworząc z nich niewielkie zwierzęta. Nagle jakieś dziecko zawołało:
- Hej, to czarodziejka, pani Pesarsia.
Dziewczyna westchnęła. Jako nieliczny znawca magii w grodzie, była nie lada atrakcją dla dzieci. Jednym ratunkiem był druid, który mieszkał w lesie nie daleko. Cóż, nie zanosiło się na to, że odwiedzi gród w jakimkolwiek celu. Padło pytanie:
- Zrobisz jakąś sztuczkę? Prosimy.
Cóż, byłam do tego przyzwyczajona, postanowiłam poczekać na druida. A jednak się myliłam, przyszedł po nasiona. Dzieciaki natychmiast
podbiegły do niego.
Druid był sędziwym efem ubranym w zielono brzozowy płaszcz przypominający ściółkę leśną. Jego twarz pokrywały zmarszczki,
nos miał lekko haczykowaty, ale oczy były intensywnie niebieskie, zupełnie jak u młodzieńca.
Po ponownej prośbie wziął w rękę trochę żwiru ze ścieżki i pokrył skorupą całe ciało. Zaczął udawać rozszalałego żywiołaka ziemi, goniąc
wtem i z powrotem dzieciaki. W końcu wiek dał o sobie znać, aby zabawa trwała dalej, rzucił na jedno z dzieci to samo zaklęcie, następnie udał się po nasiona. W końcu jednak musiało się to skończyć, kiedy Pesarsa wpatrywała się w okrąg tworzący główną ulicę grodu.
Idąc inną można było trafić do kuźni, była to niewielka chałupa z drewna z dołączoną pracownią. Ta z kolei znajdowała się na świeżym powietrzu, była raczej ubogo wyposażona, ledwie w podstawowe narzędzia: piec, kowadło, no i wielka micha z wodą. Niedaleko znajdował się interes przez prowadzony lokalnego alchemika.
Z komina jego podniszczonego sklepu wciąż wydobywał się kolorowy dym. Niedaleko bramy była dzielnica, nazwana potocznie Dzielnicą Mieczy, a to dlatego, że to tam, tuż przy bramie, znajdowały się koszary, główne strażnice i myśliwy (zgodnie z postanowieniem burmistrza wszystkie zawody ,,walczące’’ zostały tymczasowo wcielone do rezerw. Było to spowodowane trudną sytuacją grodu).
Elfka patrzyła na posiadłość burmistrza. Duża, kwadratowa struktura wykonana z brzozy. Nad czarnymi, podwójnymi drzwiami widniała róża, symbol miasta. Z kontemplacji wyrwały go krzyki:
- Lekarza! Mamy rannego!
Grupka ludzi niosła rannego krasnoluda. Miał koszmarną ranę po pazurach rozciągającą się na cały grzbiet. Dzieci zaczęły krzyczeć i płakać, tworząc niemiłosierny harmider.
- To znowu bestie - powiedział Najwyższy.
- Nie, to był leszy - zawołał drugi.bardziej umięśniony oraz brudny od ziemi
- Zamknijcie się i idzie po druida - jęknął cicho krasnolud.
Na szczęście ten szybko się zjawił.
- Szybko! - powiedział. - Zabierzcie go do lekarza, tam się nim zajmiemy. I niech ktoś weźmie stąd dzieci! - krzyknął.
Wtem jeden z mężczyzn wyprowadził dzieci w kierunku szkoły. Miejsce, które uznał za najbezpieczniejsze i za odpowiednią ostoję po tej scenie.
Tak wygląda nasza rzeczywistość w Różanym Grodzie.
 

Ostatnio edytowane przez smok burzy : 20-05-2016 o 12:04.
smok burzy jest offline