Dzień zaczął się jak zwykle, ale to właśnie takie dni lubiły pieprzyć się w najmniej spodziewanym momencie. Wpierw niby nie zapowiadały żadnych zmian, serwując człowiekowi kolejną dawkę codzienności i usypiając jego czujność. Potem po długim knuciu objawiały mu całą paletę niespodzianek. Niewielu uchowało się takich, którzy skakaliby pod sufit na wieść o nagłych zmianach planów. Nie w tym świecie, gdzie każdy oddech mógł był ostatnim. Tutaj liczyły się założenia i harmonogramy. Może jeszcze eliminacja zagrożenia aż do stopnia pozwalającego sklasyfikować je jako “dopuszczalne minimum”. Tak było i tym razem.
Judy otworzyła oczy o tej samej porze, po czym wstała i po kilku chwilach była już zwarta i gotowa. Gdy dłonie podniosły się do twarzy, aby przetrzeć zaropiałe, opuchnięte oczy, zaklęła pod nosem na myśl o genialnym szefostwie, które wyznaczyło jej za zadanie ochronę ludzi zbierających ciała, czy ja lubiła ich nazywać, Grabarzy. Nie brzmiało to może źle, ale ten dopisek w rozkazie…
“W razie jakiegokolwiek oporu strzelać bez rozkazu i nie brać jeńców” - Otrząsnęła się z tych myśli i przestawiła się na “tryb automatyczny”.
Ciało skierowało się ku stołówce, by po odstaniu swojego, otrzymać tę samą, jałową papkę, potocznie nazywaną jajecznicą. Jajka w proszku, bo przecież nie od żywych kur. Kto teraz mógł pozwolić sobie na podobne frykasy?
No być może ona, na swoim ładnym stanowisku, gdzie opiekowała się cywilami. Ale jakiś geniusz z góry uznał, że fajnie będzie wysłać ją w zgoła innym celu. Gdyby była wierząca, modliłaby się o to, aby nie doszło do strzelaniny.
***
Osiedle domków było zadbane jak na te czasy. Humvee zatrzymały się z piskiem opon. Twoja grupa zaraz wybiegła z nich i rozproszyła się po okolicy, nie oddalając się od pojazdów.
Następnie z transporterów wyszło kilku Grabarzy w pomarańczowych kombinezonach.
Szli do jednego z domów na wprost od pozycji pojazdów. Po dziesięciu minutach wyszli, niosąc dwa czarne worki na zwłoki. Jak tylko weszli do pojazdów, wsuwając ciała przez tylny właz, usłyszałaś.
- Odwrót, zabezpieczać tyły! – I twoja grupa zaczęła zwijać się z powrotem do pojazdu. Nie zdążyłaś się wycofać, gdyż wybuch ogłuszył cię na chwilę.
Wyrwane odłamki ziemi osypały maskę, a odrzut ogłuszył. Hałas strzelaniny powoli wydobywał się z podwodnego przytłumienia i stawał się wyraźniejszy oraz ostrzejszy. Transportery ruszyły, nie czekając na waszą obstawę. Jeden z trzech pojazdów uderzył w budynek. Widać było dym który, rozprzestrzeniał się nad nim.
Ktoś krzyczał, inni strzelali. Dwa pojazdy transportowe znikły z pola widzenia. Udało się im, wywieź poprzednie ciała, z pobliskich domów.
- Rozdzielamy się ! – głos w słuchawce wyraźnie rozkazał, a potem ucichł…
***
Judy chciała zareagować zgodnie z planem B, lecz utrata łączności uniemożliwiła jej to. Padła na ziemię i doczołgała się za najbliższą osłonę, po czym zaczęła rozglądać się za sojusznikami i przeciwnikami. Tych drugich mimo niechęci systematycznie eliminowała. Kiedy okolica była już czysta kazała wszystkim zebrać się w jej pobliżu, nakazując jednocześnie ostrożność. Skoro użyty przez nich ładunek wybuchowy mimo tego, że wybuchł na asfalcie wzniósł w powietrze chmurę ziemi, podejrzewała, że okolicę zamurowano. |