Bullit i Nightfall odpuścili sobie dalsze zwiedzanie stacji. Znaleźli bowiem przez przypadek blondi, a nie mając ochoty na szukanie cholera-wie-jeszcze-czego, wrócili na bardziej bezpieczne korytarze wraz z Isabell. Zresztą były w tej chwili ważniejsze sprawy…
Poruszona całą sytuacją Xiu, przyniosła czym prędzej na własnych rękach ranną panią kapitan, Becka zaś taszczyła karabin tej pierwszej, oraz broń od martwego już żołnierza. Wszyscy(prawie) z załogi Fenixa spotkali się ponownie w “pokoju kontrolnym”, z którego wcześniej wyruszyli, a w którym właśnie zostawili brakującego w tej chwili Uchu.
Drzwi były podziurawione, i trzymały się na ostatnich kilku centymetrach metalu. Wystarczyło kopnięcie, by całkiem trzasnęły na podłogę… podobnie rzecz się miała z wlotem szybu wentylacyjnego, ten również był uszkodzony i nosił ślady pazurów. To tędy uciekł ich obecnie zaginiony inżynier, którego należało czym prędzej odszukać. Częstotliwość, z jaką zaś wzywał pomocy przez komunikator, była naprawdę... denerwująca?
Pojawił się więc nowy, dosyć dobry plan działania. Należało gdzieś odpocząć, zająć się dosyć mocno ranną Leeną, samemu może i opatrzyć rany, uratować Uchu, pomyśleć nad dalszym działaniem… jednak krok po kroku.
Doc zajął się nieprzytomną panią kapitan. I złorzecząc pod nosem na nie sprzyjającą im fortunę, oznajmił, iż nie ma dobrych wieści. Należało ją operować, i to jak najszybciej, usunąć odłamek, inaczej będzie naprawdę źle. Został więc przy niej, wraz z Isabell i Xiu uzbrojoną w karabin, osłaniającą ich przed ewentualnym zagrożeniem.
***
Z kolei Becka z Nightfallem ruszyli ratować Uchu. Prowadzeni ponownie kamerami, dodatkowo otrzymując namiary odnośnie własnej pozycji od ratowanego, zapuścili się w korytarze opanowane przez (nie tylko)Zombie.
I tym razem obyło się już bez większych niespodzianek, i nietypowych sytuacji z cyklu “WTF”. Oprócz kilku zdechlaków, z którymi poradzili sobie w miarę łatwo, nie natrafili na nic groźniejszego. Tuzin Zombie dobijających się zaś do drzwi, za którymi schronił się Uchu, potraktowali małą beczką, ostrzelaną w odpowiednim momencie, co zakończyło się efektownym, wesołym “Bum”.
Po ledwie 10 minutach wrócili do reszty załogantów z inżynierem, a po kolejnych pięciu - i o poziom wyżej - odszukano w końcu tak bardzo teraz potrzebne ambulatorium…
***
Poziom 4 był dosyć spokojny. Wyglądało na to, że im wyżej w samej stacji, tym więcej było różnorodnych pomieszczeń dla załogi, a parszywe laboratoria zostały umieszczone w niższych częściach. Po szybkim rajdzie w okolicy ambulatorium, i załatwieniu pięciu Zombie, towarzystwo zabezpieczyło teren, można więc było odsapnąć.
Znaczy się, kto mógł, to mógł.
Bullit zajął się natychmiast operowaniem Leeny, w czym pomagała Becka. Sprzęt był, asystentka była, umiejętności nawet też… i to wszystko do kupy, z naprawdę perfekcyjnym podejściem do swej roli pilotki (krytyczny sukces umiejętności!), doprowadziło po około 30 minutach panią kapitan już do o wiele lepszego stanu.
~
Uchu podczepił się pod komputer w gabinecie lekarskim, po raz kolejny zagłębiając się w całe tony informacji, mających im w jakikolwiek sposób pomóc w dalszym działaniu. Złorzecząc na sam system, łamiąc masę zabezpieczeń, i robiąc coraz większe oczy z powodu informacji, do których docierał, hackerzył jak się tylko dało… zapominając nawet chwilowo o swej ranie po małej przygodzie z potwornym psem, i jego kolczastym ogonie.
Isabell siedziała niedaleko, owinięta płaszczem Doca, chyba nie bardzo wiedząc, co ze sobą obecnie zrobić. Najważniejsze jednak w tej chwili, iż była bezpieczna, i nie wchodziła nikomu w paradę. Towarzystwo z Fenixa, zdawało się zaś sprawiać wrażenie ekipy, wiedzącej chyba co robi...
~
Xiu i Night patrolowali korytarze wokół ambulatorium. Po pozbyciu się wcześniej 5 zdechlaków, całe “skrzydło” zostało przez nich sprawdzone, pozamykane, i regularnie patrolowane. Oboje dla pewności sprawdzili wszystko aż 3 razy, nie mogło bowiem być mowy o fuszerce, nie w takim miejscu, nie w takim czasie…
Kobieta odkryła na torsie jednego z pokonanych zdechlaków identyfikator-kartę, który zdawał się mieć dosyć duży stopień dostępu do wszelakich pomieszczeń chyba na całej stacji, mężczyzna z kolei, przy jednym z “mundurowych” odkrył ku swemu zadowoleniu pistolet plazmowy i granat grawitacyjny przy pasie.
.