Evelyn Bradley
Bankiet angielski na Uniwersytecie Malty w końcu cichł. Samotna, porzucona Evelyn została w kącie sali. No, może tak faktycznie nie porzucona - doktor Williamson był w zasięgu wzroku, tłumacząc jakiemuś ważniakowi że jego podopieczna wcale nie chciała go urazić, a jedynie - jak podsłuchała “ zachłysnęła się przygodą “.
Trzygodzinna impreza nie okazała się zupełnym marnotrawstwem czasu. Ku przerażeniu nieśmiałej dziewczyny, była niejako gwiazdą wieczoru - to ich grupę witano. Samuel był tu regularnym gościem, więc nie wzbudzał takiego zainteresowania...a chyba do tego co nieco o niej naopowiadał.
Cały wieczór ktoś czegoś od niej chciał - duet kobiet w wydekoltowanych karminowych sukniach umyślił sobie przetrzepać ją z historii Malty ( co zdała śpiewająco, ale kto to w ogóle był? ), uprzejmy starszy mężczyzna w smokingu przepędził je i nienachalnie zabawiał Evelyn, ale ledwie zdołała ukryć grozę gdy odciągnięto go od niej dyskretnym “panie premierze”. Ktoś inny mimochodem wyciągnął z niej że zupełnie nie zna harmonogramu swojego pobytu na wyspie, a jakiś długowłosy młodzik którego oceniła jako studenta okazał się być szefem jej wykopalisk. Jednym słowem - bajzel. Taki do sprzątania przez resztę pobytu. Do oszołomionego umysłu brytyjki zaczęły spływać informacje które otrzymała - jutro rano mieli rozmowę która zadecyduje o ich budżecie i harmonogramie, a ćwierć obecnych na sali ludzi miała głos w tej sprawie.
Kątem oka zauważyła grymas na twarzy opiekuna, kiedy zerknął w jej stronę. Samuel nerwowo pochylił się do stojącego tyłem do Evelyn rozmówcy, ściskając go za ramię i chwilę później ruszył z impetem w stronę dziewczyny. Ale miał do pokonania prawie całą salę.
Bezwiednie obracając się w zgodnym kierunku, rudzielec niemal uderzył czołem w stojącego mężczyznę. Miękkim krokiem uniknęła wypadku - i nawet udało się nie potrącić jej kelnera z tyłu. Ale jedno spojrzenie zapowiedziało że to nie koniec kłopotów
Wyższy o pół głowy mężczyzna z szelmowskim uśmiechem wpatrywał się właśnie w nią. Był przystojny, owszem, ale ubrany skromniej niż inni - dużo bliżej tego co miała na sobie sama Evelyn. I...coś jeszcze, ale miała problem to nazwać.
- Penny for your thoughts? - zagadnął, bez pytania podając z tacy spory kielich z czerwonym winem. Pobudzone zmysły niemal natychmiast wyłapały aromat. - Zamyśliłaś się -