Glein
Sytuacja wydawała sie beznadziejna ... a jezeli nie beznadziejna to bardzo niebezpieczna .
Bestia czaiła sie gdzies w poblizu , czekajac na jakikolwiek dzwiek . Na sama mysl znalezienia sie pomiedzy ogromnymi szczypcami potwora po plecach przebiegał zimny dreszcz . Zołnierz lekko poklepany po policzkach powoli odzyskiwał przytomosc . Oprzytomniwszy nieco zaczął sie podnosić ...Do nosa Gleina doszedł zapach gotowanej smoły ... a po krótkiej chwili gdzieś od strony wyjscia zaczał sie rozchodzic dzwiek ... jakby ktos walił z całej siły w zelazny kocioł .
Mijały sekundy ... wtem podłoga korytarza zatrzesła sie . Kilka kamyków i garsc piasku spadła na głowe wojowników. Potwór ruszyłw kierunku żródła hałasu .
Gaston
Gaston stał chwile przed komnata Annis .W dłoni sciskał miecz , a zatkniety za pasem toporek dodawał mu nieco odwagi ... Wtem czyjs potezny głos poderwał wojownika do góry “A ty co tu robisz .. pedem .. do wieży , Potrzba tam kazdej pary rak “
Przed giermkiem stał potezny krasnolud który nie znoszacym zprzeciwu głosem niemal popychał go w strone korytarza prowadzacego na dziedziniec .
Annis
Komnata przywitała szlachcianke chłodem i cisza . W zamku zawsze było zimno ... czy to latem , czy zima chłod kamiennych bloków był wszechobecny . Rozejrzała sie po znajomej komnacie lekko zdezorientowana . Alarm wywoł u niej wspomnienia wielu , wielu małych potczek , których swiatkiem ostatnimi czasy były mury jej dziedzictwa niestety zawsze owe potyczki pozostawiały na niedalekim cmentarzu swoje slady w postaci swieżych grobów. Skrzynia stała pod oknem ... jak zawsze . |