Krasnolud mruknał cos do siebie . Potrzsnał toporem i gładząc brodę nadzwyczaj sprawnie wyminał giermka i biegem ruszył na dziedziniec , by po chwili zniknac za dzwami wiezy , skad wydostawały sie kłeby czarnego , gestego dymu . Cały zamek wypełniał sie zapachem gotowanej smoły , a uwazne ucho mogło pośród gwaru i krzyków sierzanta odgłosy uderzen w zelzny kocioł . Odgłos był stłumiony lecz wyrazny . Jakby w odpowiedzi na dzwieki kotła sciany zamku delikatnie zadrzały . |