Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2016, 10:49   #26
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy Denton i Romero tak sobie stali, mierząc się wzrokiem, do pomieszczenia weszła najsetniejsza załoga w historii piractwa. Sherry przeniósł ponownie wzrok na olbrzymiego... "sierżanta".
- Tego się boisz? - wyszeptał gdy wchodzili, pokazując, do czego doprowadza ich kapitan. Przeniósł też wzrok na kapitana siłacza, który zdawało się wykazał się już całą twórczością i nie miał więcej do powiedzenia.

Nawiasem mówiąc, teraz nie stanowił obrazu inspiracji.

To nie mogło zadziałać. Na moment Sherry, którego wszystkie myśli i niesnaski odpłynęły do tyłu głowy gdy zobaczył faktyczny problem ich sytuacji - lub raczej trzech typów od faktycznego problemu, którzy mogliby kogoś zakurwić, ale z przygotowaną zasadzką by sobie nie poradzili... co świadczyło, że ich porywaczy jest mało albo są łatwi do zaskoczenia...

Zresztą.

Wówczas przynajmniej Denton mógł dostrzec groźny, w sensie samobójczo raźny, błysk w oku.

- Henry będzie Cię potrzebował tutaj. - powiedział lakonicznie... jak mógłby żołnierz przekazać żołnierzowi. Nie odwrócił na tamten czas głowy ku niemu. Wpatrując się w przedstawicielstwo ich porywaczy, podszedł do Devlina, który cały czas trzymał dwa nieśmiertelniki od Barbossy.

Nie chcąc epatować swoim zachowaniem, ale wiedząc, że przykuje spojrzenie, nie zachowując się jednak raptownie ani agresywnie i będąc w rozsądnym przecie dystansie od ich uzbrojonych gospodarzy, podszedł do Devlina, gdy ten mówił i zadawał swoje pytanie.

Z niego też zdejmie problematyczność wyróżniania się.

Jak gdyby nigdy nic, chwycił za nadgarstek, obniżył jego dłoń i bezceremonialnie wyrwał nieśmiertelniki... lub sięgnął do jego kieszeni przy uniesionych rękach, jeżeli tam je włożył starszy sternik by użyć sprzączki od paska.

A wówczas starszy oficer, trzymający pewnie nieśmiertelniki nie dał ich sobie odebrać i odepchnął go, na tyle, że widocznie zaskoczony tym młody obszarpaniec stracił równowagę... i wątek.

Cokolwiek sobie myślał i chciał zrobić musiało się teraz wydawać absurdalne, ale z pewnością przyciągnął na siebie uwagę.

* * *
Dużo pisaniny, ale w większości, doprecyzowania co i jak. Kilka sekund, bez szamotaniny, na względnym luzie jak gdyby nieudolnie chcieć udawać background... wiem, że bez testu się pewnie nie obejdzie, ale też pytanie co w sumie może wyjść w razie porażki.
Dla outrage'wanych... trust me.
Nie wiem na ile to jest deklarowalne?, ale jeżeli Barbossa by czytał emocje, pewnie bez problemu widzi, że Romero w momencie wejścia tych trzech przeszedł w tryb problem-solvera.


EDIT:
I zupdate'owane. Karma tak chciała.
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!

Ostatnio edytowane przez -2- : 05-05-2016 o 19:40.
-2- jest offline