Płaszcz i kaptur opadły z jednej z postaci, odkrywając... wiszącą w powietrzu czaszkę, której przenikliwe szare tęczówki lustrowały nieznajomych. Czaszka chciała się odezwać, jednak, gdy tylko zobaczyła, kto kryje się pod pozostałymi okryciami, zamilkła i z pomiędzy jej zębów wydostało się jedynie:
- Hej, szefie...
Gdyby czaszka posiadała powieki i brwi, to z pewnością uniosłyby się wysoko. Jedynym ruchomym elementem były jednak gałki oczne i żuchwa, które zadrżały ze zdziwienia.
- Zdaje się, że ta brama nie prowadziła do Sigil... Jest tu was tyle różnych, że czuję się prawie jak w Przybytku Rozkoszy Intelektualnych... |