Król Julian leżał wygodnie na stercie walizek, które to przesuwały się po peronie spoczywając na wózku przeznaczonym do przewozu bagażu. Z początku wyglądało, jakby jakaś tajemnicza moc kierowała kółka w stronę zebranych, jednakże po głębszym przyjrzeniu się, dało się dostrzec dwie małe kulki w postaci zwierząt. Moris dzielnie napierał na rurę wózka, zaś Mort z jękami konania przebierał łapkami i sapał ciężko, kiedy to jego drobne łapki próbowały pomóc w tej ciężkiej podróży.
- Moris, długo jeszcze to potrwa? Nudzą mnie te wyprawy - zamarudził Lemur i ziewnął rozdziawiająco wiercąc się na samym szczycie walizek i wprawiając je w bujanie.
- Już...prawie...jesteśmy...wasza... Wspaniałość... - wysapał z ledwością w odpowiedzi i padł wykończony plecami na posadzce peronu, kiedy to wózek z Królem Julianem dojechał wśród zebranych osób.
Król wstał i wyprostował się, górując nad wszystkimi zebranymi. Wzniósł tryumfalnie łapki ku górze.
- Dziękuję, dziękuję, wiem, że mnie wielbicie! - powiedział dumnie po czym rozejrzał się po zebranych i zmrużył oczy. Coś mu tutaj nie pasowało.
- Moris, coś mi tutaj śmierdzi. - To pewnie z tych lokomotyw... - Nie nie nie! - przerwał mu gwałtownie Król i zeskoczył ze swych bagaży, aby stanąć tuż obok swojego najwierniejszego sługi i nachylił do niego konspiracyjnie.
- Co tu robią te człowieki? - Mamy z nimi współpracować, Królu. - Współpracować?! - oburzył się
- No ale jak to współpracować?! - Hmm, ja bym bardziej zwrócił uwagę na to, że jest ich zbyt wielu, Wasza Wysokość. Miało być dziewięciu...potencjalnie dziesięciu, choć ten ostatni to psychol. Ktoś z nich łże - odparł Moris podejrzliwie półszeptem.
Julian stanął w zdumieniu przyglądając się to zebranym, to swemu doradcy, a jego oczy robiły się coraz większe. Najwidoczniej Król uruchomił myślenie i właśnie był bliski rozpracowania złej szajki.
- NONSENS! - odparł w końcu radośnie i machnął ręką
- Aleś Ty głupi Moris, po prostu przyszli mnie wielbić!
Lemur ponownie znalazł się na walizkach, aby powrócić do przemawiania
- Słuchajcie zebrani! Pławcie się w moim blasku póki żem tutaj stoję i pozwalam wam się grzać! A teraz mordy w kubeł i słuchać mnie! Otóż każdy wie, że Król jest tylko jeden i tym Królem jestem JA, co jest oczywiste, hehe. Dlatego też powiadam wam, że Człowiek Albanii to kłamca i podszywa się pod mój majestat! Zaraz Moris i Mort oddadzą na niego swoje głosy i będziemy już mieli cztery, więc śmiało człowieki przyłączcie się do Króla! - Trzy, Wasza Wysokość - poprawił go nieśmiało Moris.
- Cicho tam, wiem lepiej.