Loren “Violet” Fizzy / Ayo Mwawa
Daniel Burns stał i wpatrywał się w mahoniową piękność. Uwodzicielska. Posłuszna. Nad wyraz dobrze kontrolowała swoją bestię. Nie przypuszczał, że zerwie łańcuchy z taką łatwością. Sukcesem byłaby choć jedna uwolniona kończyna. Przed Violet natomiast stalowe łańcuchy ustąpiły jakby były z papieru. Nie docenił tej dziewczyny. Wpatrywał się w falujące pod jej gładką skórą mięśnie gdy łapczywie piła krew zabitego uchodźcy. Gdy zakończyła jedzenie zgrabnym i inteligentnym żartem uśmiechnał się. Rozpierała go duma. Jego pierwsza córka. Taka piękna. Tak perfekcyjna. Nie mógł trafić lepiej. Z drugiej strony nie mógł jej pozwolić, żeby poznała jego odczucia. Czyż pierwsza córka szeryfa nie była równie perfekcyjna? Jednak spoczęła na laurach i sam musiał ją ściąć. - Moi ludzie zajmą się zwłokami. Ubierz się i chodź.
Wyszedł trzaskając za sobą drzwiami.
Została sama z fotelem, stolikiem i słupami z pozrywanymi łańcuchami.
Na stoliku leżał klucz. Choć łańcuchy popękały, to obręcze kajdan nadal oplatały nadgarstki i kostki. Prawdopodobnie ten klucz miał to zmienić. Na fotelu leżały ubrania. Jeansy, trampki i niczym nie wyróżniajacy sie T-shirt. Takie inne od wyuzdanego stroju prostytutki, która przyjechała tutaj wypełnić zlecenie perwersyjnego klienta.
Gdy wyszła z “lochu” przez stare metalowe drzwi ujrzała swojego stwórcę stojącego obok samochodu.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 05-05-2016 o 15:54.
|