Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2016, 12:20   #177
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Latarka padła, pochodnia zakończyła swój żywot - już chyba nic gorszego spotkać ich nie mogło. Nawet tablet nie chciał się włączyć, aby pomóc w oświetleniu dalszej drogi, dlatego pozostali sami w dwójkę z otaczającym ich mrokiem. I być może wszystko byłoby w miarę w porządku, może to nawet ekscytujące i ciekawe, gdy nie fakt, że w pierdolonym cieniu zawsze czaił się ten potwór! Zawsze.
Powstawał z cienia, chodził w cieniu, pewnie nawet żarł po ciemku czarną porzeczkę.
Ange nie czuła się dobrze, nie czuła bezpiecznie, nawet miała wątpliwości co do obranej drogi, no bo przecież mogli spróbować okrążyć tę skałę, a nie się pchać w szczelinę jak idący na łatwiznę amatorzy. No ale trudno, co się stało to się nie odstanie, tym bardziej kiedy wejście zostało niespodziewanie zasypane. Kobieta przerzuciła oczami myśląc, jak bardzo do przewidzenia był taki obrót spraw.
- Trzymajmy się za ręce, aby się nie zgubić - zaproponowała chwytając Bobbyego za dłoń i parli razem na przód, w ciemność, przed siebie, gdziekolwiek. Ile było w tym sensu? Nie mieli bladego pojęcia.
W końcu udało im się wyjść i znaleźć się w bardziej przestrzennym pomieszczeniu, choć nie potrafili ocenić jego wielkości przez panujący wokół mrok. Ciemność zdawała się szeptać im do ucha, za plecami i prosto w twarz, muskać bladą skórę, aż nie zakwitła na niej gęsia skórka.
Angelique przestraszyła się. Odwróciła gwałtownie w stronę Bear'a i schowała twarz w jego tors, zamknęła oczy. Wtuliła się w mężczyznę nie chcąc patrzeć, ani oczekiwać aż coś ich tutaj zeżre. Bała się.
- Nie świeć niczym, nie zapalaj. Jeśli rozproszysz ciemność, to ta będzie mogła się uformować i przebić przez światło. Jeśli mrok jest jednolity to nie ma formy - mówiła bardziej do siebie, niż do niego i nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo głupie mogłoby to być. Wyjęła z kieszeni amulet pająka i zacisnęła go w dłoni, szepcąc coś pod nosem, jakby błagania o przetrwanie.
Bała się rozproszyć ciemność światłem, choć miała na przykład zapałki przy sobie i mogłaby to uczynić. Mogłaby też sprawdzić czy latarka już działa, po prostu... Po prostu nie wiedziała, czy chce wiedzieć co ich otacza. Samo patrzenie na tego cienistego stwora sprawiało, że nogi stawały się jak z waty. Liczyła chyba na łut szczęścia lub odwagę mężczyzny.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline