07-05-2016, 01:12
|
#178 |
| - B~bart...? Bart. Bart... - zapętlała proforma nawet nie rozglądając się zbyt dokładnie. Zostając sama nie miała ochoty nawet przekląć. Ciągłe wahanie między chwilą bezpieczeństwa, niepewnością a zagrożeniem było męczące nawet bardziej niż fizyczna długa ucieczka. Psychiczne uniedogodnienia leczyło się znacznie dłużej. Stała w miejscu jeszcze przez chwilę, by przemóc zrezygnowanie. Następnie zwróciła się do kamieni.
Było to miejsce, w którym Calgary coś zje*ał, że drugi wymiar nie chciał go wypluć? Jak w końcu do jasnej cholery działały te przejścia? O co tu do jasnej cholery chodziło? Po cholerę było to wszystko? Po cholerę oni zostali w to wplątani?
Czy te pieprzone kamyki różniły się czymś od wymiaru Calgerego? Gadając ciągle o nich musiał często między nimi przebywać... Czy zadziałają bez niego?
Nie mniej, Arisa po części dopięła swego. Postawione zadanie zostało zrealizowane. Za sowami znalazł się Calgary i jego magicznie h*jo kamienie. Kolejne zadanie pojawiło się samo z siebie: Przeanalizowanie kromlechu mając na uwadze ograniczony czas. |
| |