Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2016, 10:32   #3
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
"Co ja robię tu?" to chyba najbardziej powtarzająca się myśl w jego głowie, niczym pieprzone deja vu za każdym razem, gdy znów zerkał na tą zgraję pijanych świń z irokezami. Niecierpiał Glasgow od kiedy tu przypłynął, choć w pewnym sensie czuł też z jego rezydentami jakąś bratnią więź. Jednak przybywając tutaj, miał nadzieję że powoli przemieniające się, ale bądź co bądź spokojne Cranhill, choć na chwile pozwoli mu się odciąć od brudnego, zapijaczonego i wiecznie zdeprawowanego Govan. Każda sekunda spędzona w tej obskurnej mordowni odbierała mu tą nadzieję. Nie znalazł tu ani chwili oddechu czymś więcej, niż odorem skrętów, alkoholu i nieumytych ciał. Zapalił papierosa, już trzeciego w ciągu godziny, po czym spojrzał w stronę środka pomieszczenia. Denerowował się. Gęsty kłąb dymu wydobył się z jego ust, a oczy zaczęły bezładnie szukać jakiegoś punktu zaczepienia. Próbował przypomnieć sobie każdy szczegół, który dostał od Weedy'ego. Z jego nieskładnego bełkotu spowodowanego ostro wyjaranym mózgiem, czasami dość ciężko było wyciągać szczegóły. Bywało że dopiero z czasem Jimmy kojarzył pewne słowa i łączył je w zrozumiały przekaz. Zamyślił się głęboko, zaciągając się przy tym powoli. Obok przypadkowych myśli zakłócających jego tok dedukcji, nie pojawiało się póki co nic, co mógłby połączyć w fakty. Co za kutas z tego Weedy'ego! Po kiego wała daje mu takie niepełne informacje?! Znać lokal i dzielnicę, ale nie osobę spoktania, to nie znać nic. Co gorsza, to mógł być kolejny z jego ćpuńskich majaków, i choć Weedy zarzekał się że jeszcze w ten dzień nie palił, to w jego obecnym stanie różnica stawała się marginalna. "Oj, chyba będziesz musiał w końcu ograniczyć to gówno, Weedy!", pomyśał Jimmy. Oczywiście było to myślenie nie tyle życzeniowe, co wręcz abstrakcyjne. Z zamyślenia wytrąciła go jakaś laska z ulotkami, która chyba urwała się z terapii psychiatrycznej dla zachowań autodestrukcyjnych, a bynajmniej Jimmy nie widział innego powodu dla którego ta ładna panna pakowała się do takiej speluny, pełnej niewyżytej, nawalonej, samczej patologii. Przez chwilę pomyślał znów o sobie w tym miejscu, a raczej o swoim miejscu w tym społeczeństwie. Miał 23 lata, a wciąż niczego praktycznie nie osiągnął. Żył dla siebie, no i dla Jacka. Reszta średnio go obchodziła, i był nikim. W życiu nie spotkała go żadna szansa na zmianę. Błyskawicznie jednak coś go tknęło. Jego dłoń powoli, instynktownie tknęła przedramienia, koniuszkami palców masując skórę pokrytą tautażem z trzema literami. Po chwili opamiętał się, i zwrócił uwagę na treść ulotki. "Zostańmy na drodze do silnej ekonomii" głosiło hasło konserwatystów, pod wodzą Camerona. Teraz zrozumiał, prychając przy tym. W sumie to prawie jak szaleństwo. Pieprzona polityka, która atakuje znienacka, że nawet w pubie nie pewności spokoju. Miał dość tego miejsca, i niedość czasu na to by znaleźć osobę, która pozwoli mu zbliżyć się do celu. Tak, czuł że teraz jest ten moment zmiany w jego życiu. Od momentu wypadku, zmieniło się praktycznie wszystko. Może nie do końca jeszcze zdawał sobie z tego sprawy, ale tak było. Szybkim gestem wychylił resztkę szkockiej, wziął głębokiego ostatniego bucha, i wyrwał umysł z tego pubowego marazmu. Musiał działać szybko. Wciąż co prawda nie wiedział z kim ma się spotkać, poza jego pseudonimem. Sugar. Słodki. Ta, z pewnością. Teraz przypomniał sobie jeszcze wzmiankę "znają go pod ksywą Sugar". Czyli ktoś go zna. Spojrzał raz jeszcze po towarzystwie w poszukiwaniu kogoś zwyczajnego, kto również nie bardzo chciał się wybijać w tłumie. Potem na barmana. I raz jeszcze na pannę co mu dała ulotkę. A potem na ulotkę raz jeszcze, w nadziei głupca że może tam jest jakaś ukryta wiadomość. Jeśli nie znalazł niczego konkretnego, ani nie było w pubie osoby o profilu "niepodejrzany o żadne ekscesy". udał się w kierunku baru. Pamiętał o asie w rękawie. Nie miał jednak ochoty go wyciągać przy każdej możliwej okazji, zwłaszcza w miejscach publicznych. Wiązało się to z ryzykiem wykrycia, a to ostatnia rzecz która była mu teraz potrzebna. Cały jego misterny plan mógłby pójść w łeb, a on wtedy chętnie raz jeszcze skorzyłby z tego dachu, tym razem na główkę. Nie, plan nie mógł się nie udać. Dlatego dowie się kto, i dowie się gdzie i jak.

----------------------------------------------

Wariant 1: Jeśli znajdzie coś na ulotce

Postąpi zgodnie z instrukcjami, o ile będą dotyczyły dotarcia do jego celu.

Wariant 2: Jeśli znajdzie osobę która pragnie się nie wyróżniać

Dyskretnie podejdzie do niej, nie patrząc na nią. Dopiero przy stoliku zaczepi ją, i zapyta czy może się dosiąść.

Wariant 3: Nie znajdzie nic na ulotce, ani osoby.

Pewnym krokiem, opierając się pokusie spojrzenia na punków, idzie w kierunku baru z pustą szklanką w dłoni. Następnie siada na jednym z wysokich stołków (o ile jest wolny), kładzie szklankę na ladzie i czeka aż barman podejdzie. Gdy to już się stanie, Jimmy zwraca się do niego:
- Jeszcze szkockiej - po chwili zaś pstryka palcami w stronę barmana i dodaje - A właśnie, miałeś mi powiedzieć kto to Sugar i gdzie jest, prawda?
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 08-05-2016 o 15:01.
Rebirth jest offline