Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2016, 15:29   #23
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Deski podłogi były grube i solidnie zbite. Bez trudu mogła się po nich poruszać na czworaka, nie powodując przy tym najmniejszego skrzypnięcia czy innego dźwięku, który mógłby zaniepokoić strażników. To dodało jej otuchy. Mogła nie przejmować się tak bardzo każdym swoim ruchem i skupić się na skrupulatnym zbadaniu konstrukcji swojego tymczasowego więzienia.

Rezultaty oględzin były niestety mniej zadowalające. W podłodze z pewnością nie było żadnego włazu. Choć w szpary między deskami mogła niekiedy wetknąć prawie całą dłoń, na nic więcej nie mogła liczyć. Wszystkie deski były aż nadto solidne. Mogłyby stanowić podłogę domu, a co dopiero takiej skrzyni na kołach. Następnie przyszła kolej na ściany. Te boczne, przypominały dół wozu, choć mogły być nieco mniej grube. Były jednak równie solidne i poprzybijane w podobnych odstępach. Poza małym włazem, przez który podano im jedzenie nie znalazła innego wejścia, metalowych okuć ani zawiasów. Przednia ściana wozu, znajdująca się za jej plecami i tylna, przy której przykuty był dzikus, były inne. Tworzące je deski pozbijane były ciasno, nie przepuszczając ani odrobiny światła. Również te ściany obmacała, naciskając mocniej na każdą z desek, ale nie znalazła ani drzwiczek, ani słabego punktu.

Został jej więc dach. Na początku wydawał się konstrukcją podobną do przedniej i tylnej ścianki. Może nawet bardziej solidną - deski przylegały do siebie tak ściśle, że wydawały się być jednym wielkim kawałem litego drewna. Jedyną różnicą wydawały się dwie grube belki, umocowane z przodu i z tyłu. Do jednej przywiązane były skrępowane dłonie jej milczącego towarzysza. Druga znajdowała się nad jej głową, nieużywana. Nie uznano za stosowne spętać ją w podobny sposób.

Po zbadaniu jednej trzeciej sufitu trafiła na wąską szczelinę. Była ledwie wyczuwalna pod palcami i nie przepuszczała ani odrobiny światła z zewnątrz. Powiodła dłońmi wzdłuż niej i znalazła kolejne wklęsłe linie. Klapa miała prostokątny kształt. Była tak szeroka jak sam wóz i długa jak połowa jego szerokości. Bardzo ściśle przylegała do reszty dachu i musiała być mocno zaryglowana. Shira nie była w stanie podważyć jej choćby o milimetr, aby zbadać ją lepiej i dowiedzieć się choćby tego, z której strony umieszczone były zawiasy. Jeśli w ogóle były jakieś. Zastanawiający był również fakt, że klapa była całkowicie szczelna. Oczywiście mogła być skonstruowana tak, że na zewnątrz wozu była większa niż otwór, który miała zakrywać. Albo mogła być czymś przykryta. Może płachtą materiału, może jakimś dodatkowym bagażem.

Minęło sporo czasu i wszyscy pozostali pewnie już zasnęli, gdy strażnik zbliżył się do wozu. Podszedł od przeciwnej strony, niż wtedy, gdy podawano im jedzenie i stanął przy największej z luk między deskami. Nie był to zresztą ten sam mężczyzna, którego widziała poprzednio. Ten był wyższy i gładko ogolony. Mogła mu się dobrze przyjrzeć, gdy zbliżył światło pochodni do wozu. Miał na sobie skórzany kaftan, a za szerokim pasem zatknięte dwa małe toporki. Jego głowę pokrywała gęsta szczecina czarnych włosów i był prawie przystojny. Tylko te oczy, którymi taksował ją przez tę szparę w ścianie wozu. Złe, pożądliwe oczy. Czuła ich nieprzyjemny dotyk, gdy wodził wzrokiem po jej ciele z góry na dół, jakby chciał się jej nauczyć na pamięć.

- Witaj mała sroczko - odezwał się w końcu i dziewczyna natychmiast rozpoznała ten paskudny głos, tak nieprzystający do twarzy. Słyszała go już wcześniej. Był to ten, którego zwali Łapką. - Wygodnie ci? Nie zimno aby? Może pomóc ci się rozgrzać? - uśmiechnął się paskudnie. Najwyraźniej jego rozgrzewał sam fakt złożenia podobnej oferty.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline