- Dobrze, dobrze... - mruknęła nieuważnie Luna, podskakując na jednej nodze by równocześnie obuć drugą. Nie przepadała za obuwiem, ale na szlaku rzadko miała okazję do uwielbianych przez siebie kąpieli, a skrobanie ubłoconych nóg do przyjemności nie należało. W końcu udało jej się wsadzić but na małą nóżkę. Chwyciła fujarkę, wydobyła z niej przeciągły gwizd, uniosła w górę niczym berło i krzyknęła: Ruszajmy! |