Krótka, acz zacięta walka z Keomą bardzo wyczerpała Lanoretha. Na szczęście udało mu się skutecznie ukąsić przeciwnika. Jednak, podczas tego starcia, coś niedobrego stało się ze Strażnikiem. Nie był pewien, co to mogło być, lecz miał nadzieję, że to nic wielkiego i że łatwo się z tego wyjdzie. Jako, że reszta grupy skutecznie zajęła się Keomą, on mógł odpocząć. Chwiejnym krokiem przeszedł przez mgłę w nieco spokojniejsze miejsce, kilkanaście metrów obok. Usiadł tam na ziemi, obserwując sytuację towarzyszy, oraz własny stan. Na wszelki wypadek przygotował pistolet tak, by łatwo mógł go użyć.
Bardzo bolała go głowa; miał nadzieję, że zaraz nie zemdleje - starał się temu jakoś zapobiec. |