12-05-2016, 20:46
|
#6 |
| House kustykając i wspierając się na swojej nieodłącznej lasce podszedł do reszty zebranych. Lekko się otrzepał z gruzu jakim był teraz Hogwart.
Wyciągnął pudełko z Vidocinem i na dobry początek dnia od razu zażył dwie tabletki. Po tym jak zawalił się zamek oprócz nogi jeszcze bolała go głowa. - Nie znam was i od razu powiem, że nie lubię. Według statystki większa część niż połowa z was to debile z którymi szkoda gadać. Ostatnie morderstwo Arsene Lupin'a świetnie podsumowuje, że to prawda więc nawet nie próbujcie się spierać. - No ale było minęło. Życie tej małej nic a nic mnie nie obchodzi jestem tutaj by podjąć walkę umysłową z wielkim Voldemortem. Reszta mnie nie obchodzi ale, że trzeba ich zabić by ostatecznie go też zabić to zapolujemy i na nich.
Po chwili uśmiechnął się przepraszająco i dorzucił: - Aaaaa i chyba nie zabijecie kaleki pierwszej nocy, prawda?
|
| |