- Hej, Kehil, tak ktoś jest - oznajmił Lumber, kiedy zauważył ludzki kształt przygnieciony jakimś żelastwem.
Nie czekając długo na odpowiedź swojego towarzysza, ruszył w tamtą stronę, starając się wyminąć wszelkie przeszkody, jakie mu stanęły na drodze.
Kiedy już znalazł się w pobliżu, przyjrzał się dokładniej konstrukcji więżącej nieznajomego. Po krótkich oględzinach mógł śmiało stwierdzić, że bez specjalistycznych narzędzi nie było szans, by to ruszyć. Czyżby znaleźli się w sytuacji bez wyjścia?
- Hej, ty... Żyjesz? - zwrócił się do czarnoskórego. - Victor?
Jednocześnie Charles rozejrzał się dookoła, bo może gdzieś w pobliżu znajdowało się coś, co mogło pomóc w rozwiązaniu sytuacji. Jeśli nie, to może prawdopodobny Victor coś wiedział? |