- Trzeba by przejechać się po miejscach zdarzeń. Poszukać śladów. Zerknąć w jakiej okolicy najczęściej uderza. - mruknął Młynarz.
Przeszedł się parę kroków w tę i wewte gładząc owiniętą wokół szyi i głowy chustę jakby była długą brodą. Pomimo skwaru ubrał koszulę mundurową z długim rękawem i ani śnił jej rozpinać. Ale reszta już się przyzwyczaiła do tego że ich towarzysz raczej chodzi "zasłonięty". I chodź czasem zmieniał strój to zawsze nieodłącznym elementem były wypchane kieszenie, obwieszone różnościami szelki i czekająca zawsze w pogotowiu broń. A Młynarz z byle czego nie strzelał. Co prawda Amerykanie od zawsze mieli fioła na punkcie broni to wolał ufać europejskiemu rzemiosłu. Steyr Scout służył już Łowcy wielw lat i jak dotąd ani razu go nie zawiódł. Podobnie jak zaufany topór strażacki - zarówno jako argument w potyczkach siłowych, jak i narzędzie pracy.
Tu pośród towarzyszy czuł się dość swobodnie. Trudno było określić jego wiek na podstawie wyglądu - rzadko też można było z resztą mu się przyjrzeć. Biorąc jednak pod uwagę o czym mówił i z jaką łatwością przychodziło mu wyjaśnianie różnych zawiłości przedwojennych gambli można było zgadywać, że urodził się jeszcze przed Wybuchem.
- Skupmy się na zbieraniu informacji. Nie wiedząc nic, nic nie zdziałamy... nic nie zaplanujemy... |