Uśmiech natychmiast zniknął z twarzy mężczyzny, zastąpiony nienawistnym grymasem. Jeśli wcześniej Shira dostrzegała w jego wyglądzie coś atrakcyjnego, teraz zniknęło to bezpowrotnie. Może nie znała się zbyt dobrze na ludziach, ale nie miała wątpliwości, że tego mężczyznę wypełnia zło. W tym właśnie momencie wypełzło na jego twarz jak ropiejąca rana i zamigotało w świetle pochodni. Był obrzydliwy.
A potem uśmiechnął się paskudnie i uniósł prawą dłoń. Zdawała się nienaturalnie duża i pokryta niezliczoną ilością blizn. A może to tylko przez światło? Wiatr szarpał płomieniem pochodni, a jego blask tańczył między deskami klatki. Nie była pewna, czy to co widzi nie jest wytworem jej wyobraźni i strachu.
- Martw się lepiej o siebie - zagroził jej głosem przeraźliwie wręcz spokojnym - W kiecce czy bez, wy baby nadajecie się tylko do jednego.
Dotknął dłonią deski i przejechał po niej paznokciami wywołując okropny, skrzypiący dźwięk. Słysząc go, dziewczyna zadrżała i skuliła się w sobie.
- Przekonasz się, sroczko. Może nie dziś. Może nie tutaj. Ale przekonasz się.
Z końca wozu rozległo się warknięcie, ciche ale stanowcze. Wiedziała, że musiał to być jej towarzysz, a jednocześnie nie mogła uwierzyć, że taki dźwięk mógł wyjść z ust ludzkiej istoty.
- Jeszcze ty, kirgański pomiocie... - uwaga Łapki skupiła się na mężczyźnie. - myślisz, że się ciebie boję? Uważaj sobie. Twoja krew mniej jest warta niż jej. I nikogo nie obejdzie, gdy jej trochę utoczę w piach.
Rzucił jeszcze okiem na dziewczynę, po czym splunął, trafiając w szparę między deskami, odwrócił się i odszedł.
__________________ Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój. Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze. |