Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2016, 19:40   #5
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Było ich trzech. Kapłan, wojownik i czarodziej. Wszyscy brodaci, okuci w zbroje i uzbrojeni po zęby. Najprościej rozpoznać było kapłana - najniższy z krasnoludów nosił emblemat krasnoludzkiego bóstwa na tarczy, pozostali znacznie wyżsi, byli bardzo do siebie podobni. Oczywiście, dla każdego człowieka, czy elfa każdy krasnolud wygląda tak samo, jednak Oskar i Anbar różnili się w zasadzie tylko stylem noszenia brody.
Ruda broda Oskara była prosta, zaczesana do przodu z grubym warkoczem zaplecionym od dołu. Olbrzymie wąsy spływały po obu jej stronach nadając twarzy grymas niezadowolenia.
Nosił też cięższą zbroję łuskową, która zapewniała lepszą obronę niż kolczuga Anbara, ale sprawiała też, że jej właściciel nieco "dzwonił", czy też "szeleścił" podczas chodzenia. Lepiej też ukrywała szczupłą, jak na krasnoluda posturę.
Był też w odróżnieniu od swojego brata i całej masy pobratymców czarodziejem. Oprócz lekkiego młota bojowego, Oskar nosił grubą, sękatą, lagę, której używał do ogniskowania swoich zaklęć, choć nie czynił tego często i nigdy na pokaz. Mężczyzna miał dość słuchania o tym, że krasnoludy nie są czarodziejami. Śpiewka stara jak "dziewczyny nie są awanturnikami", czy "dziewczyny nie są wojownikami". Choć irytowało go bardzo, czarodziej starał się zachowywać spokój.

W tej chwili wsłuchiwał się w opowieści człowieka próbując sobie przypomnieć co mówiły mądre księgi, z którymi miał styczność. Nie było tego wiele, ale pozwalało zorientować się materii rozmowy.
- Temat należałoby potwierdzić z miejscowym klanem, a będąc u tej tak zwanej królowej zajrzeć do biblioteki - powiedział do Anbara grubym, krasnoludzkim basem. Siedzący nieopodal mężczyzna zadał jedyne sensowne w tej chwili pytanie - jak potraktują przyjezdnych? Milczał więc czekając na dalszą część przemowy Kaethora.

Szczególnie tak egzotyczne, jak półdrowka, której mężczyzna starał się unikać. Czarodziej daleki był od oceniania innych po stereotypach, ale w tej dziewczynie było coś niepokojącego.

Oskar bardzo żałował, że w jego tobołku ostało się jeno pięć czystych kartek papieru, a w sakwie jedna złota moneta. Nie spodziewał się, że na powierzchni papier będzie tak drogi. Dobrze, że dołączyli do karawany, inaczej nie miał pojęcia co by jedli i gdzie spali. Starał się jednak nie robić bratu z tego tytułu wyrzutów.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 25-05-2016 o 18:37.
psionik jest offline