Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2016, 23:59   #101
Umrzyk
 
Umrzyk's Avatar
 
Reputacja: 1 Umrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skałUmrzyk jest jak klejnot wśród skał
Dobry humor, który udzielił się półelfce w towarzystwie drużyny ustępował stopniowo. Było zimno, co raz ciemniej, no i zimno. Wiosna w swojej pełnej krasie. Niby nic takiego, naturalna kolej rzeczy, ale cieplejsza pogoda na liście pragnień Tivy znajdowała się bardzo wysoko. Perspektywa powrotu do domu, którym z konieczności podzielić musiała się z kuzynem i jego rodziną, nie była przesadnie nęcąca. Właściwie nie była nęcąca w ogóle. Sprawiała, że dziewczyna pragnęła, by ta droga trwała jak najdłużej. Wyraźnie się nie spieszyła. Kuzyn, jego żona z trójką dzieci, czwarte jeszcze w drodze. Druidka kochała swoją rodzinę, jednak przyzwyczajona do bardziej samotniczej egzystencji w obecnej sytuacji zdecydowanie nie potrafiła się odnaleźć. Czarę goryczy przepełniły kury, od których nagle zaroiło się w obejściu. Nie miała ochoty po raz kolejny wyjaśniać, że Lila jest zupełnie niegroźna - żona kuzyna patrzyła na psa bardzo nieufnie - ani pilnować, by na małej przestrzeni nie dochodziło do konfliktów. Gdyby pogoda była bardziej sprzyjająca, Tiva już dawno wyniosłaby się pod szałas, pozostawiając chatę do wyłącznego użytku krewnym. Na razie jeszcze nie było to rozsądnym rozwiązaniem. Jak miało okazać się niebawem - nie było to rozsądnym rozwiązaniem nie tylko w najbliższej przyszłości. Pogrążona w myślach, została z nich wyrwana niespodziewanie i nagle. W chwili, w której rozległo się warczenie odruchowo sięgnęła po procę, załadowała kamień. Zaczęła rozglądać się za tym, cóż to właściwie wywołało zaniepokojenie psów... i resztki dobrego humoru ostatecznie poszły precz. Dość powiedzieć, że pomysł z posłaniem kamyka w kierunku impa, którego rozpoznał Panril wydawało się półelfce bardzo atrakcyjnym pomysłem. Przez całych kilka sekund. Zamiast tego uspokoiła Lilę i zatrzymała ją przy sobie, spojrzeniem mierząc sunące za chowańcem Alvenusa stworzenie. Dziwne, nienaturalne, niewłaściwie - nie przypominało niczego, z czym do tej pory miała styczność. Latający diablik, choć czuć go było jakimś trującym paskudztwem - Tiva nabrała podejrzeń, że jest jadowity i raczej nie zechce go łapać, gdyby postanowił nagle uciec, zostawiwszy za sobą swój "ogon", żeby skupił się na drużynie - był znany. Nie darzyła ciepłymi uczuciami ani jego, ani jego pana, tego ostatniego obarczając winą za sporą część nieszczęść i zniszczeń, które w ostatnim czasie dotknęły Visenę, ale zdecydowana była wysłuchać, co takiego ma do powiedzenia.

- Jak dużo podobnego paskudztwa rozlazło po okolicy? Kilka, kilkanaście, więcej? - zapytała skrzydlatego potworka, po jego dość ogólnych wspominkach na temat wybuchu. Może coś widział, może coś wie. Nie miała wielkich nadziei na współpracę z jego strony, ale może powie im coś więcej. Obserwowała towarzyszy, procę wymierzyła w źródło zagrożenia. Podzielała podejście Adrika, gotowa założyć, że z przypominającą udręczonego człowieka kupą mięsa raczej się nie dogadają. Wydawane przez nią dźwięki wydawały się wymowne, ale cóż mogła na ten temat wiedzieć? Jeżeli to kiedyś był człowiek - była to paskudna, bardzo nieprzyjemna myśl - to miała szczerą (i zapewne podszytą odrobiną strachu, a co najmniej poważnej obawy) nadzieję, że gdyby skończyła w taki sposób, ktoś litościwie ją dobije. Coś takiego nie powinno samopas chodzić po świecie. Nie podzieliła się refleksją z drużyną, mocniej tylko zacisnęła ręce na procy. Upewniła się, że Lila jest przy niej i nie wyrwie się do przodu. Demon to demon, mógł być o wiele groźniejszy, niż wydawało się z początku. Gdyby nawet wyglądał jak kura albo posturą zbliżony był do impa, nadal nie należało tego lekceważyć. Nie spodziewała się, by mogła zdziałać wiele - nie została jej już przecież nawet odrobina magii - ale będzie się starała udzielić wsparcia pozostałym. Oraz uważać, czy przypadkiem nie pojawią się kolejne niebezpieczeństwa. Cóż, nie spieszyło się jej z powrotem. Ma, czego chciała?
 

Ostatnio edytowane przez Umrzyk : 23-05-2016 o 00:06.
Umrzyk jest offline