Brzeg Wartki
1 Tarsakh, Śródzimie, Roku Orczej Wiosny
ok. godz. 18.00
Nieoczekiwane pojawienie się impa i mięsnego stwora zupełnie zbiło drużynę z tropu. Zasypany gradem pytań ex-chowaniec Arvelusa wyszczerzył tylko kły i wrzasnął:
A nie macie teraz ważniejszych rzeczy do roboty?! Napierdalać, ale to już!
I rzeczywiście; jedynie
Adrik i
Oczko nie mieli problemu z podjęciem decyzji i bez zbędnych dywagacji zaatakowali różowawego potwora, zasłaniając nadgorliwego
zaklinacza. Umagiczniona laga druida raz chybiła celu; drugi cios dosięgnął istotę lecz nie wydawało się by zrobił na niej jakieś wrażenie. Wbrew nadziei
Panrila stwór nie podjął konwersacji, nie zareagował też na groźby
Uruka. Bliskość ludzi zintensyfikowała bełkot gluta, lecz na próżno szukać było w nim sensu.
Schnapel popędził do walki tak energicznie, że nagłe wstrzymanie pierwszego ciosu aż obróciło go wokół własnej osi. Oczywiście
chybił o dobry metr. Wojownik upadł na jedno kolano, a glut skorzystał z okazji, sięgając ku niemu pazurami. Rany nie były głębokie, ale uświadomiły Oczku, że wygląd wcale nie świadczy o bitności wroga. Tym razem chłopak skupił się i z przyłożenia zamachnął się toporem. Trafił, lecz gąbczaste cielsko ugięło się tylko pod ciężarem broni. Wojownik miał jednak wrażenie, że gdyby uderzył mocniej udałoby mu się zranić tę obrzydliwą istotę. Stwór po raz kolejny sięgnął pazurami po
Schnapela. Tym razem chłopak odskoczył bez trudu, a glut
wpadł na rosnący obok krzak. Gdzieś w pobliżu świsnął wystrzelony przez
Tivę kamień; drugi pacnął wroga nie czyniąc mu szkody.
Glut tymczasem wyplątał się z krzaka i ruszył na
Adrika, przy akompaniamencie wrzasków i przekleństw impa, który wulgarnie zagrzewał drużynę do walki.