Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2016, 17:34   #5
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Jason kiwnąłgłową:
- Owszem i to raczej nie jest milicja

Na pytanie o broń, Maher odpowiedział tak beztrosko i tak poważnie, że albo mówił prawdę, albo kpił z niej w najlepsze.
- Broń? dla ciebie? jaasne. Spytaj tylko “dziadka” jaka będzie ci najbardziej przydatna w nowej pracy. Coś z tłumikiem, dobre do strzału w plecy, a może granatnik, żeby rozwalić cały samochód... - wzruszył ramionami - chyba “jaśnie panna” może poczekać do jutra.

Na odpowiedź od Vadima nie trzeba było długo czekać:
SMS: Jasne że będę, chciałem z tobą o czymś pogadać zanim zobaczysz się z Ojcem. doswedanja



Klub Bjelje Noczi
Newski prospekt 56



Pięć pięter szampańskiej zabawy.



Na samej górze mieści się zaś elitarny klub Pierestrojka.
A przynajmniej tak twierdzą ci, którzy nigdy tam nie byli.
W rzeczywistości, na samej górze znajduje się wejście do windy,

która zjeżdża głęboko pod poziom ulicy. Do prawdziwej Pierestroijki


i bogatych ekscentryków.


Kiedy Tamara przechodziła koło bramkarzy, zauważyła że jeden mówi drugiemu coś do ucha, spoglądając w jej kierunku. Gdy ich mijała kiwnęli tylko zgodnie głowami.
- Pierestrojka jest na samej górze - powiedział jeden z nich gdy ich mijała.

Kobieta przechodziła przez różne sale, liczne balkony i półpiętra, Na każdym piętrze były dwie sceny i bar. Dzisiejszego wieczoru musiało tu być chyba z pół tysiąca ludzi. Gdy Tamara znalazła się na najwyższym piętrze, na końcu długiego wąskiego korytarza, dotarła do windy. Po obu stronach stali ochroniarze.
- Tylko panna Andruchowycz -wyjaśnił jeden z nich. Tamara weszła więc do windy sama.
W środku było czterech ochroniarzy a sama winda mogła by spokojnie pomieścić osiem stojących swobodnie osób. Tamara stanęła pośrodku. były tylko dwa przyciski góra i dół. Jeden z mężczyzn wcisnął ten drugi. Winda należała do tych wolnych ale i tak jechała dość długo. Kobieta mogła z powodzeniem założyć, iż faktyczna pierestrojka istotnie znajduje się pod poziomem ulicy.
Gdy winda stanęła i drzwi się otworzyły, Tamara stanęła w skąpanej w fioletach sali. Nawigując przez pomieszczenie, nawet mimo mylących świateł i półcieni Tamara rozpoznała twarze kilku lokalnych celebrytów, biznesmenów i gangsterów. Prawdziwy koktajl Mołotowa.
W śród nich był i Vadim, już ją wypatrzył i właśnie szedł w jej kierunku z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Wtedy od strony windy dobiegł ogromny huk, cała lamperia lokalu się zakołysała. O dziwo, muzyka ze speakerów wciąż płynęła bez najmniejszych zakłóceń. Spadło kilka świetlówek, ostry niczym nóż kawałek jednej z nich z nich, lecąc ku dołowi rozharatał twarz pewnej kobiecie - jakiejś piosenkarce. Blondyna wrzasnęła z przerażenia i bólu. Miała więcej szczęścia niż mężczyzna z którym dopiero co rozmawiała - drzwi windy, tej samej z której kilka minut temu wyszła Tamara, pofrunęły do przodu niczym kartki na wietrze. Jedne z nich zmiotły stojącego obok piosenkarki mężczyznę z krzesła i rozpłaszyczły o ścianę baru, tak jak łapka rozpłaszcza trafioną muchę. Drugie drzwi, w swoim locie zahaczyły kilka osób, w tym i Tamarę. Uderzenie w bark posłało dziewczynę pod stolik. Jej plecy i tył głowy walnęły o przyspawane do podłogi żeliwne nogi blatu. Zanim Tamara straciła przytomność, słyszała jeszcze krzyki kobiet i mężczyzn oraz strzały broni, przebijające się poprzez nieprzerwaną całym zamieszaniem muzykę.

Odzyskała przytomność dławiąc się obrzydliwą śmierdzącą cieczą. Coś ciągnęło ją za kostkę po kałuży. Nie wiedziała gdzie była gdyż otaczała ją całkowita ciemność. Czuła jedynie ból mróz i smród. Podparła się na łokciu by nie szurać twarzą po… no właśnie po czym? to chyba było wnętrze jakiegoś kanału. Tak czy siak, podparła się na łokciu żeby nie szorować twarzą po całym tym syfie i betonie (czy innych tam kamieniach) i żeby po prostu się nie utopić. No ale ile czasu można było ślizgać się na łokciu. Tamara wierzgała się krzyczała, starała się odtrącić drugą stopą coś lub kogoś trzymającego jej kostkę. Cały ten czas była ciągnięta, czuła jak jej skóra przecina się w nowych miejscach, nie mówiąc już o ubraniu. Ostatecznie podciągając uwięzioną nogę, starała się uchwycić to co ją trzyma. Wtedy poczuła że całe jej ciało unosi się do góry… tylko po to by zderzyć się z sufitem... a potem ścianą… i drugą, i znowu sufitem. Wtedy straciła przytomność.


Kiedy się ocknęła, leżała na dnie studzienki kanalizacyjnej, z góry przez odsuniętą klapę wpadało światło ulicznych lamp. wpadał też śnieg. Całe jej ciało krzyczało z bólu, miała masę zadrapań i ran, prawie nie miała ubrania. Coś wściekle kuło ją w bok. Telefon! jakimś cudem go nie zgubiła. Objęła komórkę skostniałymi palcami i spojrzała na popękany wyświetlacz, dzwonił Maher.

- Mara! żyjesz? co się tam kurwa stało! mam twoją komórkę na gpsie, zaraz będę, gdzie dokładnie jesteś, odezwij się!
Gdy próbujesz się odezwać twój głos skrzypi, gardło jest totalnie suche.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 24-05-2016 o 17:36.
Amon jest offline