Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2016, 22:42   #26
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację


Hoeth “Hoe” Nhara

Rola: rzeźnik

Rasa: mieszaniec (człowiek/ork)

Wiek: na pewno więcej niż trzydzieści lat, ale nie możliwe, że więcej niż czterdzieści

Płeć: kobieta


Bardzo krótka historia (znana mieszkańcom):


Hoeth Nhara nazywana przez miejscowych Hoe, z całą pewnością nie należy do osób nazbyt wylewnych, zwłaszcza jeśli ów wylewność ma dotyczyć opowiadania o swojej przeszłości. Starzy mieszkańcy, ciekawskie duszyczki i plotkarze muszą zadowalać się strzępkami informacji posłyszanymi to tu, to tam.


Wszyscy dobrze wiedzą, że Hoe przybyła do Szuwar dwanaście lat temu. Należała wtedy do niewielkiego ale działającego garnizonu. Ochoczo zajmowała się pilnowaniem szlaków drogowych. Mniej ochoczo pilnowaniem murków obronnych czy siedzeniem w garnizonie. Nie to, żeby nie lubiła przebywać w samej osadzie. Lubiła. Centrum jej zainteresowań stanowiła karczma. Do dziś jest w niej częstym gościem. Ba, ma tu swoje stałe i ulubione miejsce. Drugi stolik po prawej, trzecie krzesło od lewej. Miejscowi, którzy nie specjalnie chcą irytować zielonoskórą biorą ów fakt pod uwagę. W końcu dziewczyna słynie z zawsze obecnego topora przy pasku i częstego uśmiechu na twarzy, który bywa na tyle niejednoznaczny, że nigdy nie wiadomo - uśmiecha się, śmieje się z Ciebie, czy ma ochotę Cie zjeść. Sam Szynkarz nie ma raczej z tym problemów. Wręcz przeciwnie. Hoe nie lubi kiedy ktoś wszczyna burdy podczas gdy ona spokojnie siedzi sobie przy stoliku sącząc zimne piwko. Nie raz powstrzymała powstające w karczmie awantury czy wykopała awanturników za drzwi nie pozwalając na demolkę dobytku Godopdarza.


Wracając jednak do czasów zaszłych. Gdy wybudowano most przez Tentaclę a o Szuwarach nie zapomniano na tyle by nie pamiętać o cofnięciu żołnierzy, Hoe postanowiła pozostać. Pytana dlaczego odpowiadała, że jej nogi za dużo już się nałaziły a oczy za dużo napatrzyły. Na początku oczywiście nie było łatwo. W miasteczku coraz mniej się działo, a w końcu działo się”nic”. Burmistrz potrzebował coraz mniej pomocy. Wszystko pustoszało. Hoe dorabiała pomagając komu i jak się dało, nie stroniąc przede wszystkim od prac fizycznych. Widać było, że dziewczyna jest skromna i niewiele jej potrzeba do szczęścia.


Ostatecznie ulokowała się na stałe jako pomoc miejscowego rzeźnika. Starego dziada, Milo Flandina. Stary Milo mieszkał w Szuwarach odkąd najstarsi z najstarszych mieszkańców pamiętają. Uchodził za pijaka, awanturnika i osobę trudną w obyciu. Na starość wyjątkowo marudną i naburmuszoną. Nic dziwnego, że nigdy nie dorobił się żony i potomstwa. Pomoc zielonoskórej z roku na rok była dla niego coraz cenniejsza. Nie chodziło jednak tylko o pomaganie w prowadzeniu interesu, a w końcu prowadzenie interesu. Stary Milo podupadał na zdrowiu a spożywana przez niego nadmierna ilość alkoholu nie dodawała mu witalności. Trzy lata temu zasnął na dobre, w karczmie z kuflem piwa w ręku. W spadku pozostawił Hoe cały swój dorobek.


Od tej pory Hoe stała się miejscowym rzeźnikiem i konia z rzędem temu kto wytłumaczy jej, że czaszki, kości i wnętrzności to nie element ozdoby domu nadający mu sielskiej atmosfery, a z ludźmi nie wypada rozmawiać trzymając w dłoni ociekającą krwią wątrobę kiedyś słodziutkiego, puszystego zwierzaczka. No cóż, Hoe nie cieszy się zbytnią ilością ogłady...


Jako osoba od niedawna majętna, a jednocześnie nauczona żyć bez ów przywileju, czasami udziela pożyczek na tak zwane słuszne cele. I dobrze się przy tym bawi. Ich “oprocentowanie” cieszy się pewną nietuzinkowością. Często bowiem związane jest z pomocami, przysługami i pracami społecznymi - Szuwary (od czasu do czasu: przystrzyżone krzaki, wypucowane posągi, uprzątnięte uliczki itp.) i uczciwi cieszący się przychylnością Hoe mieszkańcy - korzystają! Hoe bowiem mimo pewnych braków w dobrych manierach, małej wylewności, dużej pewności siebie, pewnej dziwności, dzikości - zwał jak zwał, cechuje się dozą mądrości życiowej i rozsądku, która połączona z działaniem na rzecz dobra osady przysparza jej szacunku.

Przez dwanaście lat pobytu Hoe w Szuwarach, prócz tego co wszyscy dobrze wiedzą zgromadziło się trochę tego o czym można plotkować. Pierwszym elementem plotek jest wiek Hoe. Orczyca bowiem nikomu go nigdy nie zdradziła. W Szuwarach żyje już długo, a pasm siwych włosów przybywa z każdym rokiem… chociaż z twarzy i ciała wygląda niczego sobie. Każdy dobrze wie, że zielonoskóra jest mieszańcem orczych cech i ludzkich cech zarówno ciała jak i osobowości. Zapytana kiedyś skąd pochodzi twierdziła, że z orczej osady nazywanej przez nie tubylców Nie Zbliżaj Się Bo Zginiesz. Podobno jej ciało wytatuowane jest w liczne węże, z czego tylko jeden tatuaż pozostaje zawsze widoczny. Wypełzający wprost z dekoltu i niemalże okalający okrągłą pierś kobiety wąż przyciąga uwagę - można śmiało powiedzieć dwojako i ze zdwojoną siłą. Plotkarze powiadają, że Hoe oddaje cześć jakimś dziwnym orczym, wężowym bogom, dodając do tego podejrzenia o rytuały. Popierają to faktem, iż dziewczyna w okresie letnim znika bez słowa z Szuwar na całe trzy dni i nikt nie wie gdzie się wtedy zaszywa. Niektórzy wiążą to ze zniknięciem z Szuwarów kilku wychudzonych kotów...



***

Odnośnie świąt - skoro mamy cztery pory roku, to może jedno święto dla każdej z pór.
Nowy rok.
Dożynki.
Święto Kiełbasy.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Wila : 24-05-2016 o 22:50.
Wila jest offline