Jason ukazał się przy włazie w kilka chwil. Pomógł przemarzniętej i poobijanej Tamarze wyjść, w zasadzie sam ją wyciągnął.
Już ok Mara, już ok… - powtarzał, trzymając ją na rękach. Przeniósł ją do samochodu i położył ostrożnie na tylnym siedzeniu.
Oceniając swój stan Tamara zrozumiała, że raczej nie ma żadnych złamań. Jest sporo stłuczeń, masa płytkich zadrapań, kilka zacięć, głównie na plecach i szyi. Ma zdarte kolana, łokcie, przeguby i kostki. Żadna rana jednak nie krwawi. Leżąc na siedzeniu auta najbardziej doskwiera jej zimno i suchość w gardle.
Jason jest zdenerwowany, nerwowo stuka palcem w kierownicę, rozgląda się co chwilę. Co raz zerka we wsteczne lusterko by zobaczyć jak się czujesz. Stara się na ciebie nie naciskać jednak zadaje ostrożnie pytania.
- Tara, kto to zrobił? ...
- Co się tam stało? ...
- Czekałem w klubie w pewnym momencie GPS pokazał, że opuszczasz lokal, wybiegłem cię szukać. ...
- Ktoś chciał cię porwać? ...
- Czy…? - zaczął, zerkając na jej podartą sukienkę.