Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2016, 15:58   #421
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Jedne z drzwi się otworzyły i wyszedł z nich człowiek ubrany w kombinezon przeciwchemiczny. Na plecach niósł worek oraz biedronkowe, płócienne szaty z książkami, a przy pasie miał jakiś plastikowy baniak z bonsai pomarańczką. Twarz zasłaniała maska, ale zaraz zdjął ją ukazując starczą, zarośniętą siwą brodą twarz. Zrobił minę głupa patrząc na ludzi. Zza jego pleców wyglądał jakiś łysy szczyl w koszulce. Młodzian trzymał w rękach jakieś obrazy owinięte w gazety i związane sznurkiem.

- Moment... coście za jedni? - zapytał.

Ryszard spojrzał na dziada w kombinezonie i zrobił wielkie oczy.

- Ryszard! Co ty tutaj robisz?!

Dziad przyjrzał się staremu czarownikowi i zrobił dokładnie taką samą minę.

- Ryszard?! A co ty tutaj robisz?! O ja pierdzielę... i czemu się ogoliłeś?
- odpowiedział ten w kombinezonie.

Dwóch starców podeszło do siebie. Pod względem zachowania wyglądało to trochę jakby gapiły się na siebie lustrzane odbicia.

- Ja pierwszy się pytałem!
- rzucił Ryszard.
- No... ten Sebek z piwnicy co go nazywają Oskarem uwarzył coś i stłukły się naczynia z tym magicznym zajzerem, kiedy tąpnęła ziemia od budowy kolejki podziemnej. Teraz po kamienicy łażą jakieś łajzy w kombinezonach. Zwinąłem jeden...
- Moment... pamiętam to... ale wtedy nie było żadnej międzywymiarowej podróży.
- Kontinuum zostało... moment... piłeś? Masz coś do picia?
- zapytał ten drugi Ryszard czując w powietrzu woń alkoholu.
- Tak tak... w tamtym pokoju. Jeżeli chcesz możesz się częstować, cały barek wódki.
- Wódka!
- ten w kombinezonie ucieszył się jak dziecko - Ale moment ja tutaj do was w gości, a... moment. Ty jesteś w przyszłości co nie? Nie pamiętam abym w tym wieku się golił.
- A tak... tam za sześć lat pierdzielnie wojna atomowa i wszystko się spierdaczy. Jest 2055 rok. Przesrane... - pokręcił głową Ryszard post-apokalipsy.
- Aha... no patrz Pan... po Drugiej Światowej to się wszyscy bali przez czterdzieści lat, a przywaliło jak się nikt nie spodziewał. Ale ale... ja tu w gości... jak tu jest wóda, to macie - Ryszard z przeszłości wyjął ze swojego szaber-wora czteropak piwa, całkiem nówka, który wręczył Praudmoorowi - Proszę, częstujcie się, na pewno tam w przyszłości nie ma już dobrego browaru.
Dziady przeszły do wódopoju i zabrali się od razu za flaszkę. Sytuacja była co najmniej nienormalna.
- Moment... a gdzie my właściwie jesteśmy?
- Jeżeli tu się pojawiłeś, to znaczy, że jesteśmy na jakimś węźle czasoprzestrzennym. W miejscu poza czasem i rzeczywistością.

- A tak w ogóle to co robisz w tej przyszłości?
- A to co przed Wybuchem... szukam tych gnoi...
- Przeżyli? Jak karaluchy!
- Tak... Moment. Ale jak ty z przeszłości tutaj jesteś... my idziemy do takiego miasta, aby wsiąść do pociągu co nas zabierze do przeszłości.
- Aż tak tutaj gównianie?
- Ha! Niby nie, ale tu ludzie zdychają jak muchy.
- A u nas to nie? Tylko inny rodzaj przesrania.
- Ryszard w kombinezonie ocalałych z Post-Apokalipsy - Jak chcecie do przeszłości to was wezmę. Ale uprzedzam... lepiej na tą podróż wziąć sobie po flaszce. Wyglądacie na młodzieniaszków, a Polska w 2015 roku to dziki kraj.
Ryszardzi wybrali sobie po flaszeczce, spojrzeli na kieliszki, zgodnie pokręcili głowami z grymasem i głośnym "eeetaaaam". Nagle u Ryszarda z przeszłości zadzwonił telefon. Wyjął go z kieszeni i odebrał połączenie.
- O Andrzej... to ty? Czekaj, jestem poza czasem i przestrzenią. Wiem... Idź na Parafię. Ojciec Bonifacy ci pomoże. Jak się stąd wydostanę to pójdę tam i pogadamy. Potrzebuję twojej pomocy... reszta chłopaków chyba zaginęła w akcji. No, zrozumiałeś? Świetnie. Nie daj się złapać Smerfom. - Ryszard z przeszłości zakończył połączenie - Przepraszam, ale ta akcja z ratowaniem córki przed pedofilami to ciężko się zaczęła.
- O kuźwa... prawie zapomniałem... Święta 2015... cholera... no tak. - Ryszard post-apo pokiwał głową - Wiesz co Ryszard... cholera z tym. Jebać ten pociąg. Pójdę z tobą, nie chce mi się drałować do tej całej Topeki.
- Ale to nie powstanie paradoks motyla czy efekt dziadka?
- Według teorii multiversum w tej chwili możemy stworzyć kolejne kilka strumieni czasu... w sensie nic się nie stanie. Z resztą... Pamiętasz Vela? No nie powiesz mi że to co się z nim stało to było normalne... Z resztą... w tym przyszłościowym zadupiu to nie ma win.

Ryszard Kocięba w wersji przedwojennej otworzył szeroko oczy. Na jego twarzy wymalowało się przerażenie.
- Że co?! Nie ma win?!
- Nie ma!
- O ja pierdolę.
- wersja z przeszłości dla poradzenia sobie z tą szokującą informacją zaczęła łoić wódę prosto w butelki, kiedy skończył, otarł usta i sapnął przeciągle potrząsając głową - Pierdolę. Ludzie... Walcie tą przyszłość i chodźcie ze mną. Przeniosę was w trimiga. Ale jak powiedziałem... w przeszłości nie jest różowo... Te, Ryszard... a oni znają... no wiesz... - brodacz uderzył kantem dłoni w szyję.
- Oj nie nie... tu Hameryka... oni nie znajo.
- Aj aj aj... To przejdziecie szybki kurs przystosowawczy, bo przeniesiecie się do Polski... a tam się pije. To co wy na to?
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 26-05-2016 o 16:22.
Stalowy jest offline