Bimbromanta spojrzał na Miguela. Ryszard też się odwrócił do Meksykańca. - Te Miguel! Odpierdol się ode mnie. Naprawiłem ci tego cholernego disc-mana, a ty mnie tutaj obrażasz. - zawołał Ryszard. - Rysiek, spokojnie. - Bimbromanta spróbował uspokoić Ryszarda. - Chuja kurna... człowiek się tutaj stara pomóc kumplom, a cię ciapaty meks próbuje wydymać. I to jeszcze cudzym karabinem.
- Ej ej ej... to ja tutaj powinienem mu inwektywami sypać, a nie ty.
- Jestem starszy! Więcej szacunku, gówniarzu!
- Te... pij nie pierdol, stary capie. - odgryzł się Bimbromanta i zwrócił do reszty - Uprzedzam tylko lojalnie, że chciałbym, aby ci którzy ze mną pójdą pomogli mi odbić córkę z rąk zwyrola. Mogą też sobie pójść w cholerę, ale wtedy jesteście zdani na własne siły. Zakładam, że skoro przyszły ja się z wami kumpluje to znaczy, że jesteście w porządku. |