- Zimno mi… tak cholernie ziiiimno. - Tamara szczękała zębami i szeptała bo gardło wciąż protestowało przy każdym słowie, wysyłając iskierki bólu - włącz ogrze… ogrzewanie. - Nie wiem, kto. Zjechaliśmy głę, ęboko windą. Wysiadłam. Potem bomba, straciłam przyto...tomność - mięśnie nie chciały słuchać nakazów i opowieści towarzyszyło charakterystyczne dzwonienie. - Potem obudziiiiłam się w tunelu… coś ciągło… próbo… bo… wałam uwolnić się. Wte-eedy uderzy-rzyło mną o sufit, ściany i podło... podłogę. Obudziłam się pod klapą…jak Tyś dzwoniiił. Vadi w środku… żyw?
Nic z tego wszystkiego nie rozumiała, zimno i ból gardła wyschniętego na wiór były najdziwniejsze w tym wszystkim. - Gardło boli… wszystko mnie boli… zimno. Zadzwoń, zadzwoń do Vadima. - podała Jasonowi własną komórkę. Potłuczoną i działającą chyba już jedynie siłą woli. |