-Bueeueueueeee… kuźwa Schnap czy ty nie możesz się czasem powstrzymać? Już drugi raz w ciągu jednego dnia odwalasz taką manianę… - kapłanka nie omieszkała ofukać chłopaka, który nader radośnie wywija toporem powodując albo kłopoty albo…
Rudowłosa, kucnęła w krzakach, chowając głowę między kolanami. Oddech… równych oddech kluczem do sukcesu!
I faktycznie, po niedługim czasie miarowego wentylowania się Yolanda powróciła do świata żywych, wstając na równe nogi, ale… nie odwracając się do towarzyszy i glucianego truchła.
- Chcecie gadać z tą latająca pokraką, proszę bardzo, ale NIE TU! Chodźmy stąd! Panril!- dziewczyna wyciągnęła rękę za siebie. - Dziś się los do ciebie uśmiechnął! Wyprowadź mnie! - zamachała wyczekująco dłonią. Najwyraźniej nie miała zamiaru nawet o milimetr odwrócić się w kierunku gąbczastego trupa.
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |