Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2016, 21:33   #7
Nasty
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
--


James Silver


1.01.2016r Ridge High school, New York

- Panie Silver witamy w umieralni ! – facet ubrany w kitel, zaśmiał się szyderczo jak zły charakter na jakiejś kreskówce. Jak na doktorka to miał humorek niema co.

- Dziwne że, was tu przydzielili. Sądziłem że, będzie was więcej. Zaprowadzę was do pokoju ochrony a oni pokażą wam wszystko. A tak na marginesie wszystkiego dobrego w nowym roku – i znów ten sam śmiech.

- No i jesteśmy o to pokój ochrony. Co prawda ciasny ale, własny – tym razem nie zdążył się zaśmiać gdyż barczysty mężczyzna zdążył go zgasić.

- Don, nie musisz czasem kogoś pociąć w swym warsztacie !? – może i to był żart ale, facet wcale nie był w nastroju do żartów.

- Witam, jestem Jack Sales. Jak was na to namówili !? Ponoć sami się zgłosiliście. Jesteście wariatami czy samobójcami, chodź to jest raczej to samo w waszym przypadku – Mężczyzna wyciągnął rękę na znak powitania.

Był naprawdę wielki może nie wysoki tak ze 176 cm. Natomiast szeroki wydawał się na dobre 80 cm jak nie więcej. Taki chodzący trałowiec. Włosy miał przerzedzone ale, kruczo czarne. Na sobie miał strój wojskowy i raczej nim był. Stopień porucznika odznaczał się na barkach a w kaburze broń Beretta M9. Z drugiej strony wisiała maska a na wieszaku tuż obok drzwi pomarańczowe kombinezony.

- oprowadzę was a potem wytłumaczę o co chodzi. -

Eric Stanley

12.05.2016r około godz. 05:00

- Pobudka wstajemy czas coś zjeść - kobieta w cywilnym stroju, długie blond włosy, szczupła, wysoka na 178 cm. Weszła do pomieszczenia w którym spałeś. Pierwsze co rzuciło ci się w oczy to to że nie miała broni ani maski przeciw gazowej. Samo pomieszczenie było przytulne.

Całe pomalowane na biało z jedną szafką, stoliczkiem, krzesłem. Była też lampka nocna, oczywiście łóżko na którym spałeś. Dopiero teraz było widać że, okna które były w pomieszczeniu są zabite blachą. Nie wyglądały tak jak by miały zatrzymać ciebie przed ucieczką a raczej zabezpieczały przed wtargnięciem kogoś z zewnątrz. Nie przyjrzałeś się temu wcześniej dlatego że, poprzedniego dnia byłeś zmęczony. Pamiętasz że drzwi nie były, zakluczone czy ryglowane.

- Eric, idziesz coś zjeść ? – kobieta która cię wybudziła stała i czekała na twą decyzję.




Judy Wolfen


11.02.2016r godz. 13:00

-Judy pamiętaj oni są chorzy! Nie możesz się do nich zbliżać zbytnio! Najbardziej agresywnych zabijaj resztę zostaw! – facet który jeszcze trzy miesiące temu przesłuchiwał cię teraz jest najlepszym kolegą po fachu.

Sytuacja się z dnia na dzień zmieniała a on okazał się walczyć w słusznej sprawie. Nie wszystko wyjaśnił może dlatego że jeszcze nie ufał a może po prostu sam nie znał całej prawdy.

Teraz to było mało ważne zadanie mieli proste ocalić ludzi z tajnego laboratorium które mieściło się w starych budynkach sierocińca. Planów budynków nie znaliście. Było was jednak dwunastu a plan był dobry. Wejście od dwóch stron i znaleźć nie jakiego Kayla Deepa.

To on był kluczem do całego problemu. Chodź te informacje były z nieznanego źródła.


Joseph Feinberg


12.08.2015r Ridge High school, New York

- Panie Joseph na miłość boską niech pan się pośpieszy! Tu..tuu..pan to przytrzyma bo cieknie! Ok! Siostro zastrzyk komponentu. Dobrze, teraz, można go zabierać. Izolatka 214..06. – facet w kitlu małej, otyłej postury, zdejmował rękawice całe od krwi. Pod nimi miał jeszcze jedną parę. Jego twarz była tak wstrętna że, nie można było na nią patrzeć. Nie przerażała w jakiś szczególny sposób ale miała coś w sobie co powodowało lęki w głębi duszy. A już na pewno nikt by nie chciał stać się jego pacjentem. O nie, już lepsze piekło.

- Panie Joseph kończymy ten był ostatni – tak wypowiadał to i nie chodziło o człowieka, pacjenta nieee… To numer klatki. Tak nazywał izolatki których było około 116. Nawet chyba więcej. Cały budynek szkoły to jeden wielki szpital. Ale nie ujrzysz tu zwykłych pacjentów. Sama sala przyjęć to jedno wielkie laboratorium. Doktor Kayl Deep, bo tak nosił dumnie na plakietce, był najważniejszym wirusologiem szpitala.

Celem, badań było odnaleźć szczepionkę lub cokolwiek co ocali ludzkość. Jednak coś było w nim takiego że człowiek wątpił w jego cel i w ogóle chęć znalezienia lekarstwa.

- Panie Joseph, pański pacjent! W zmorzyła się aktywność! – pielęgniarka Sofii, biegła przekazując tobie te wiadomości. Łatwo było domyślić się że chodzi o Lenę. Ta mała pacjentka trafiła tu już z gorączką i pod czerwienionymi oczami.

Lena a raczej Lenka miała zaledwie siedem lat. Tę małą znalazł żołnierz który, wracał z obchodu. W okolicy ogrodzenia szkoły. Sam zginął dwa miesiące po tym jak ją znalazł. Zaraził się i zmarł. A ona przeżyła dobre sześć miesięcy. Gdyby tylko dowiedział się o tym Deep, wziął by ją na swój stół operacyjny. To pewne.

Ale Sofii pomogła ukryć dokumentację przyjęcia. To akurat nie było trudne ale trudniejsze było ukryć to przed najbliższym personelem doktora Kayla. Na szczęście doktor pozwolił na badania najmniej ciekawych przypadków i to pomogło.


--
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 30-05-2016 o 21:50.
Nasty jest offline