Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2016, 22:05   #203
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Frank Jackson - małomówny optymista.



~ Szłem, szłem i doszłem. Nawet jak chciałem dojść gdzie indziej to w końcu tu doszłem. ~ krzywił się chłopak z Baltimore patrząc w czeluść jaskini. Jaskinia. W końu tu doszedł. Tyle jej szukał, tak długo chciał ją odnaleźć aż w końcu tak się stało. O ile to była właśnie TA jaskinia. Ta którą widział w swojej wizji i o której mówił Bezimienny szaman. O której mówił, że grasuje tam jakiś demoniczny stwór, że niby jak się to sprzątnie czy co to wszyscy się ubudzą i pójdą do domu. Normalnie przepis na happy end i końcówkę planszówki w megawalką z epickim super boss'em. Tyle, że bez czaru save - load game i bez uberdopakowanych przedmiotów w ekwipunku.

Z trzech dróg jakie przedstawił mu szaman właśnie ta wydała mu się najbardziej ryzykowna. Właśnie tą planował zatrzymać sobie na ostatnią, czarną godzinę jeśli inne próby, te wyglądajace na mniej ryzykowne by zawiodły. Stał chwilę albo i całą wieczność przed tą zalaną wodą jaskinią. Wchodzić? Nie wchodzić? Po nocy i w wąskim świetle latarki i lighsticka, które dawały jakieś światło ale i całkiem sporo odbłysków, refleksów i cieni od ruchomej, wodnej warstwy wody i chropawej, wilgotnej powierzchni skał. Wszystko po tej wiecznej nocy wyglądało dość złowróżbnie. Właściwie zgadzało się z opisem Bezimiennego i nie zachęcało do zwiedzania. Te wrzaski czy bębny ze środka też.

~ A jak to ktoś od nas? Albo ten Śniący? ~ zastanawiał się chcąz nieco odwlec moment trudnej decyzji. Czy tam mogli dorwać kogoś z kajakarzy? Albo tego Śniącego? I coś... No coś im robili. Pewnie nic przyjemnego sądząc po odgłosach. ~ Ale co ja mogę? Przecież nie mam broni. Ani supermocy. Jestem ranny. I mam multitool, latarkę i kij. No co ja mogę z jakimiś demonami czy półdemonami co kiedyś może i były ludźmi? No nic kurwa nie mogę! Nie dam rady. ~ złościł się sam na siebie i na tą całą syfiastą kabałę w jaką tak naprawdę nadal nie wiedział jak się wpakowali. Wszystko mówiło mu, że nie powinien tam wchodzić. Przecież nie znał się na walce z demonami. Ten cały indiańśki cwaniaczek był pewnie o niebo lepszy w te klocki i jakoś się do tego nie rwał. To co mógł zdziałać chłopak z cywilizowanego świata? Miał chociaż jakiś superodkurzacz do wciągania duchów jak chłopaki z Ghostbusters? Nie, nic nie miał poza tym z czym się obudził. Chociaż nie, coś go w lesie użarło to mógł sobie dopisać ranę do ekwipunku startowego. No faktycznie progres.

Dumał nad alternatywami. W sumie mógł pójść dalej. I co? Doszedłby gdzieś? Gdzieś konkretnie? Do tych znaków czy innych łapaczy śpiochów? Do tego Śniącego co nadal nie wiedział gdzie jest i jak wygląda? Ani jak zareaguje na jego widok bo przecież Frank jest megazagrożeniem dla niego choć on sam nadal nie łapał tu logiki. Mógł go przecież wypuścić z tego jego snu i dalej sobie śnić ten swój wymarzony supersen. Frank mu bronił czy jak? Gdzie tu zagrożenie? Z tym tomahawkowym zestawem też sprawa była niepewna. Znalazłby? Może. Też zakładając, że by rozpoznał i ta siekierka czy włócznia co by trafił to właśnie to co trzeba. Kopnął rozeźlony kamień i obserwował jak ten podskakuje i odbija się od pobratymców by zniknąć gdzieś w lesie.

To coś co go ścigało znikło. Znaczy pewnie przestało. Widział dwie opcje. O ile zwyczajnie go nie zgubiło o ile to możliwe chociaż słowa Bezimiennego mogły to sugerować jeśli pozostanie w ruchu. A przecież był, non stop. Więc może i można było to coś zgubić na jakiś czas. Ale jeśli nie to albo to coś spełniło swoją rolę i zagoniło go w matnię do tej swojej demonicznej królowej albo może w jaskini było coś co je odstraszało. Może to jaskinia Śniącego? Albo jeszcze coś innego.

~ A chuj w to! ~ splunął w wodę i westchnął. Mógł odejść. Ale nie miał pojęcia czy trafiłby na cokolwiek innego co pomogłoby mu się stąd wydostać. A tu było coś... No coś było. Albo ta cała Pajęczyca albo Śniący albo jeszcze coś innego. Dwie pierwsze możliwości dawały szansę na jakieśtam przebudzenie się czyli wydostanie się z tej pieprzonej wiecznej nocy. ~ No to idę. ~ wzruszył ramionami i zrobił pierwszy krok w stronę wejścia do groty.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline