31-05-2016, 22:39
|
#205 |
| Dysząc i ocierając pot z czoła, Bruce z szeroko otwartymi oczami przyglądał się dziewczynie. Nie mógł uwierzyć w to co się właśnie wydarzyło, a zwłaszcza w fakt, że Arisa stała przed nim cała i zdrowa. Szukał jej przez cały czas, a gdy w końcu ją odnalazł, był zbyt zaszokowany by cokolwiek zrobić. Przez chwilę zastanawiał się, czy to nie aby kolejna sztuczka; sprytne oszustwo, które zaplanowało dla niego to miejsce. Czuł jednak ciepło dłoni, która uratowała go z wielkiego niebezpieczeństwa, a spojrzawszy dziewczynie głęboko w oczy, upewnił się, że to na pewno ona.
- Arisa… - powiedział, równocześnie obejmując dziewczynę. Nie był to dobry moment do okazywania uczuć, jednak wiedział, że tak powinien uczynić. Potrzebował krótkiej chwili wytchnienia, czułości, w czasie której mógł zapomnieć o koszmarze w którym się znaleźli.
- W końcu Cię znalazłem… a raczej ty mnie - mówił, uwalniając ją równocześnie od swojego uścisku. Jego uszczęśliwiona z powodu odnalezienia dziewczyny twarz zaraz przybrała ponury wyraz, gdy dostrzegł miejsce w którym się znalazł. Jakkolwiek by się nie starał i tak zawsze wracał do obozowiska. Nie było przed nim ucieczki.
- Ciesze się, że jesteś cała. Powoli traciłem nadzieję, że znowu cię zobaczę. Musimy odnaleźć Ange i uciec z tego miejsca. Tu… tu powinna być gdzieś jaskinia. Niewiele pamiętam z tego co się ze mną działo po… - urwał na krótką chwilę. - ...ale czuje, że ta jaskinia stanowi klucz do tego wszystkiego. Tam… tam może znajdziemy wyjście z tego piekła. W każdym razie, musimy iść. Gdziekolwiek, byleby daleko od tego obozu. |
| |