Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2016, 09:56   #27
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Dzikus odprowadził wzrokiem Łapkę, po czym skupił wzrok na dziewczynie.

- My? - zdziwił się

- Nie jesteś zwykłym człowiekiem... - szepnęła, starając się panować nad mimiką.

Mężczyzna milczał przez chwilę, po czym uśmiechnął się nieznacznie.

- Nie, zwykłym nie. Przynajmniej w tych stronach. A Ty? Jesteś zwykłym człowiekiem? Dla nich?

To pytanie zdziwiło Shirę. Czy było w niej coś niezwykłego? Nie była ani wybitnie zdolna, ani silna, ani tym bardziej nie miała szponów jak bestia. Szczerze w to wątpiła, by ktoś mógł zwrócić na nią uwagę z innego powodu niż szrama na twarzy.

- Jestem normalna. - zagryzła wargi - Nie wiem czego ode mnie chcą…

- A jednak Magowie są gotowi za ciebie słono zapłacić…
- mężczyzna spojrzał znów w stronę lasu i zamyślił się. - Może jednak chodzi tylko o to, że jesteś kobietą.

Przełknęła ślinę.

- A Ty? Czemu tu jesteś?

- W zasadzie… z tego samego powodu co ty. Magowie chcą mnie mieć.
Nadal patrzył gdzieś w dal. Głos miał spokojny, niemal beztroski. Wydawało się, że nadal się uśmiecha kącikiem ust.

- I się nie martwisz tym? Nie chcesz uciec?

Dziewczyna zmarszczyła brwi, zupełnie niczego już nie rozumiejąc.

- Nie. - oparł głowę o tył wozu i przymknął powieki. - Muszę zobaczyć Magów. To może być jedyna okazja.

W sumie to samo tyczyło się jej samej. Chciała przecież spotkać Maga, by ten pomógł jej siostrze. Tylko czy w takim razie miała zachować się jak baran prowadzony na rzeź? Chłód zbliżającego się poranka sprawił, że dziewczyna zadrżała. Gdyby tylko pozwolili zachować jej kurtkę...

- Tamten nazwał cię...- Shira próbowała sobie przypomnieć - Kirgańskim pomiotem. Co to znaczy? Czy wy... potraficie zmieniać się w potwory?
Mężczyzna znów się uśmiechnął.

- Jestem Kirganem. W ich oczach to to samo co być potworem.

- Wytłumacz…

- Nie - mężczyzna pokręcił głową - Właśnie dlatego się nas boicie. Nie opowiadamy o sobie. Nie wiecie, czy zmieniamy się w potwory. Niech tak zostanie.

Dzikus wziął głęboki oddech i zamknął oczy.

- Prześpij się. Przed nami jeszcze daleka droga.

Shira zmarkotniała. Wciąż miała te odruchy wysoko urodzonej panny - nie lubiła, gdy nie dostawała tego, czego pragnie.

- Zimno mi. Tobie nie? W ogóle... może... coś mogę zrobić dla ciebie? Te więzy... są paskudne.

Mężczyzna znów zaprzeczył ruchem głowy.

- Więzy są potrzebne. Czują się bezpieczni. I są mniej czujni.

Pokiwała głową. Wciąż tak niewiele rozumiała, ale senność mąciła myśli. Drewniane deski podłoża nagle stały się nadzwyczaj zachęcające, by złożyć na nich głowę. Gdyby tylko nie ten ziąb...

- Jak mogę cię nazywać? - zapytała, siadając pod ścianą.

Wahał się przez chwilę, zanim odpowiedział, wyraźnie artykułując głoski.

- Danaekeshar.

Shira położyła się na boku i podciągnęła kolana, starając zwinąć w kulkę niczym kot. Teraz, gdy nie było już nic do sprawdzenia, zebrało jej się na płacz. Samotność uderzała w nią wraz z kolejnymi podmuchami chłodu. Dziewczyna zacisnęła jednak usta i powieki, czekając na sen, który przyniesie jej nieco ukojenia.

*****

Obudziła się przemarznięta. Jej ciało było obolałe od leżenia na twardych deskach i zesztywniałe z zimna. Skrzywiła się z bólu chcąc się rozprostować. Za szybko... Musiała powoli rozruszać mięśnie i minęło kilka minut nim udało jej się podnieść do pozycji siedzącej. Dopiero wtedy, gdy pocierała dłońmi zziębnięte ramiona, zauważyła co się stało.

Wciąż była noc, a jednak było niezwykle jasno. Księżyc w pełni zalewał swym blaskiem całą polanę, a do wnętrza wozu dostawał się przez wielką dziurę w bocznej ścianie. Połowa desek ze środka została połamana lub wyrwana z wielką siłą. Niektóre deski leżały daleko od wozu, pod drzewami. Na połamanych fragmentach trzymających się jeszcze skrzyni dostrzegła coś, co przypominało ślady pazurów. Każdy z nich był szerszy od jej kciuka. Spojrzała w przeciwległy bok swego więzienia. Mężczyzny tam nie było. Na podłodze leżały zerwane więzy i przełamana na pół belka, do której był przywiązany.

Shira wyjrzała ostrożnie na zewnątrz. Nie dostrzegła ani nie usłyszała nikogo z ludzi, którzy ją porwali.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline