Na chwilę wszystko zatonęło w ciszy, a ona niestety ma dwa aspekty – tak samo jak ciemność. Jest cisza, którą się celebruje, która daje ukojenie i spokój. To cisza pełna metafizycznych uniesień i nastroju. Jest też cisza przerażająca pustką, dudniąca niepokojem. Pełna wewnętrznego bólu i cierpienia. Taka cisza pożera duszę rozrywając ją na części.
W takiej ciszy i ciemności o ludzkie myśli upominają demony- szepczą do podświadomości – zwodzą sumienie...
Wracają grzechy minionego dnia...
A może to rozstanie to był błąd ? Wśród ludzi zdarzają się konflikty , przecież o to chodzi by żyjąc ze sobą wspólnie przezwyciężać problemy. Być wyrozumiałym i tolerancyjnym, każdy przecież ma prawo do złego samopoczucia, do złości...
Nie – nie tak....
Z dużo moich wyrzeczeń, za dużo moich ustępstw. Tak wiele już zrobiłem na przekór sobie – ona nigdy nic. To tylko ja szedłem na ustępstwa, tylko ja rozumiałem jej złe dni. Ona nigdy nie rozumiała mojego smutku, nigdy nie liczyła sie z moimi uczuciami.
Szeptałem litanie zakochanych dla szalejącego wulkanu, tonąłem w lawie chcąc wybrnąć z morza samotności...
Nigdy więcej !
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |