Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2016, 00:49   #29
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Shira, stąpając ostrożnie obeszła wóz dookoła. Polana wokół była całkiem pusta. Zniknął nie tylko dzikus, ale także wszyscy strażnicy i konie. Cokolwiek wydarzyło się tutaj, gdy spała, nie pozostawiło po sobie żadnych śladów poza pogruchotanymi deskami leżącymi obok wozu. Nie było żadnych ciał, nie było krwi ani porzuconej broni. Żadnych śladów mogących sugerować w którym kierunku udali się porywacze.

Raz jeszcze zbliżyła się do wozu. Z tyłu, za ścianką przy której przywiązany był Danaekeshar znajdowała się solidna drewniana skrzynia. Dziewczyna zbliżyła się do niej w nadziei, że znajdzie w niej broń lub chociaż coś ciepłego, czym będzie mogła się okryć. Niestety, zawartości kufra strzegła solidna metalowa kłódka. Nawet mając kowalski młot nie byłaby pewnie w stanie jej rozbić. A tymczasem pod ręką nie było nawet porządnego kamienia. Przyszło jej jeszcze do głowy, że może spróbować ściągnąć pudło z wozu i spróbować je roztrzaskać o ubitą ziemię. Złapała skrzynię oburącz i szarpnęła mocno do siebie. Wóz drgnął lekko, ale nie zamierzał oddać swojej własności. Kufer był bardzo solidnie przymocowany. Może nawet był integralną częścią wozu - więzienia.

Shira walnęła w skrzynię pięścią wściekła i zrezygnowana. Obróciła się i oparła o nią plecami zastanawiając się co zrobić. Dłoń zapulsowała bólem, ale był to ból, który mogła znieść bez większego trudu. Gniew natomiast sprawił, że zrobiło jej się trochę cieplej, przynajmniej na chwilę. Nie zamierzała się teraz poddać. Była wolna i musiała to wykorzystać najlepiej, jak to było możliwe.

Z połamanych desek wybrała najdłuższą i najbardziej poręczną. Nie była to najlepsza broń jaką miała w rękach, ale z pewnością lepsza taka niż żadna. Wdrapała się na wóz i z dachu ściągnęła gruby koc. Był tłusty od brudu i okropnie cuchnął, ale mógł jej uratować życie, jeśli będzie musiała spędzić noc w środku lasu. - A może wiele nocy - pomyślała gorzko.

Była gotowa do drogi. Pozostawało jedynie wybrać kierunek. Z polany wychodziły cztery drogi. Dwie szersze były traktem, którym tu przyjechali. Dwie węższe biegły równolegle do siebie i prowadziły w głąb lasu.

Gdy tak zastanawiała się nad wyborem właściwej ścieżki, uderzyła ją nienaturalność całej sytuacji. Coś dziwnego wisiało w powietrzu, ale co? Raz jeszcze rozejrzała się wokół niepewnie. Może to dlatego, że została sama? Tak zupełnie sama w tym obcym i dziwnym miejscu? Może przez ten księżyc, którego światło wydawało jej się bardziej srebrzyste niż kiedykolwiek wcześniej. I wtedy ją olśniło. To ta cisza. Umilkły odgłosy dobiegające z lasu, umilkło odległe wycie. Wiatr uspokoił się niemal całkowicie. Jedynym co Shira słyszała były jej własne kroki i niespokojny oddech.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline